Szpital w Żywcu wznowił działalność dwóch z trzech oddziałów, które nie przyjmowały pacjentów od 7 października. Powodem zawieszenia był brak środków na wynagrodzenia dla lekarzy, co przekłada się na braki kadrowe. Nadal nie działa jeden oddział i dwie poradnie.
Szpital w Żywcu został wzniesiony na peryferiach miasta w partnerstwie publiczno-prywatnym miejscowego starostwa z firmą InterHealth Canada. To pierwszy taki projekt w Polsce. Szpital powstał na działce należącej do powiatu. Partner prywatny zaprojektował i zrealizował roboty budowlane. Placówka w tej siedzibie działa od 2020 roku.
Dyrekcja placówki na początku września informowała, że zamierza zawiesić na trzy miesiące, począwszy od 7 października, działalność niektórych oddziałów i poradni. Uzasadniała to brakiem lekarzy. Od marca br. miało ich odejść z pracy 21, wobec - przede wszystkim - utrzymujących się problemów płacowych.
Zgodnie z tą zapowiedzią 7 października szpital zawiesił działalność izby przyjęć oraz oddziałów: chorób wewnętrznych z pododdziałem nefrologii oraz chirurgii ogólnej i onkologicznej I i II, a także szpitalnych poradni: ginekologiczno-położniczej i urazowo-ortopedycznej.
We wtorek Karolina Kocięcka ze szpitala w Żywcu przekazała, że 6 listopada szpital wznowił działalność oddziałów: chorób wewnętrznych z pododdziałem nefrologii oraz chirurgii ogólnej i onkologicznej I, a 12 listopada wczesnym popołudniem - izby przyjęć.
Jak wyjaśniła, cytowana przez Kocięcką, dyrektor szpitala Małgorzata Świątkiewicz, wznowienie pracy dwóch oddziałów było możliwe dzięki podpisaniu tymczasowych porozumień z personelem medycznym, na podstawie których w najbliższym czasie wynagrodzenia będą wypłacane z opóźnieniem.
Porozumienia obowiązują do początku stycznia 2025 r. i dalsze funkcjonowanie placówki będzie zależało od aktualnie toczących się rozmów ze śląskim oddziałem NFZ - zaznaczyła Świątkiewicz.
Ze względu na braki kadrowe nie udało się jednak przywrócić pracy obu oddziałów chirurgii ogólnej, a w izbie przyjęć nie zostały zabezpieczone wszystkie dyżury na obu ścieżkach - internistycznej i chirurgicznej. W związku z tym pacjentów mogą dotykać czasowe utrudnienia w funkcjonowaniu izby, wydłużony może też być czas przejmowania pacjentów od zespołów ratownictwa medycznego.
Szpital przekazał, że planuje przywrócić działalność zawieszonych poradni specjalistycznych "w późniejszym terminie". Pracownicy rejestracji mają kontaktować się z pacjentami w celu ustalenia nowych terminów wizyt.
Cały czas trwają rozmowy dotyczące sytuacji w szpitalu. Przyszłość naszej placówki i jej stabilność organizacyjna zależą od wyników tych negocjacji, które są kluczowe dla zapewnienia działalności medycznej - podkreśliła dyrektor, deklarując gotowość dalszych rozmów z Ministerstwem Zdrowia, NFZ i "innymi zainteresowanymi stronami". Podziękowała też mieszkańcom za podpisy pod apelem szpitala w jego sprawie do premiera i ministra zdrowia.
4 października br. Wadim Kurpias ze spółki zarządzającej szpitalem mówił, że przyczyną kłopotów finansowych są niezapłacone przez NFZ nadwykonania i kontrakt nieadekwatny do liczby leczonych pacjentów. Podał, że z Funduszu nie wpłynęły 43 mln zł, z czego około 10 mln zł to zapłata za świadczenia nielimitowane, a pozostała kwota - limitowane. Jak dodał, funkcjonowanie szpitala w Żywcu "utrzymuje kardiologia".
Śląski oddział wojewódzki NFZ oświadczył 4 października br., że żądania szpitala są próbą wywarcia presji na zakontraktowanie świadczeń, których nie obejmuje umowa. Jak dodano, placówka wykonuje kosztowne świadczenia kardiochirurgiczne, chociaż nie ma w tym zakresie kontraktu z NFZ. Ma go natomiast oddalony o ponad 20 km od Żywca szpital w Bielsku-Białej.
NFZ zapewnił, że wywiązuje się z płatności, które wynikają z umów, a suma wypłat w tym roku wyniosła 136 mln zł. Jak uważa, żywiecka lecznica generuje głównie nadwykonania w świadczeniach limitowanych, które są rozliczane po zakończeniu roku po uwzględnieniu możliwości finansowych Funduszu. Według NFZ szpital zawiesił działanie dwóch oddziałów ze stałym finansowaniem w formie ryczałtu.