Przyczyną pożaru na placu postojowym w Bytomiu, gdzie spłonęło 10 autobusów było podpalenie - wynika ze wstępnej opinii biegłego. Na miejscu znaleziono łatwopalną ciecz. Posłużyła ona do wzniecenia ognia - poinformowała prokuratura.
Ogień zniszczył 10 nowych autobusów należących do prywatnej firmy, świadczącej usługi przewozowe na rzecz Zarządu Transportu Metropolitalnego (ZTM), osiem innych zostało uszkodzonych. Straty oszacowano na kilkanaście milionów złotych.
Szef Prokuratury Rejonowej w Bytomiu Marek Furdzik przekazał w środę PAP, że wszczęte w tej sprawie śledztwo jest prowadzone pod kątem art. 163 i 288 Kodeksu karnego, czyli sprowadzenia zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach w postaci pożaru oraz zniszczenia mienia.
W toku śledztwa przeprowadzono oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa, który wydał wstępną opinię, że doszło do podpalenia. W dwóch miejscach ujawniono ciecz łatwopalną, która zajęła się ogniem i doszło do zapłonu autobusów - poinformował prok. Furdzik.
Zabezpieczono materiał z monitoringu, który będzie analizowany przez policjantów. Spróbują ustalić sprawcę lub sprawców. Monitoring nie ujął samego faktu podpalenia autobusów. Badamy, kto i w jaki sposób przemieszczał się w rejonie tych autobusów, kiedy doszło do zapłonu, czyli po drugiej w nocy z 12 na 13 maja - wyjaśnił prokurator.
Jak informowaliśmy, w nocy z soboty na niedzielę 10 autobusów spłonęło na parkingu prywatnej firmy przewozowej przy ul. Św. Elżbiety w Bytomiu w Śląskiem.
Strażacy przyjechali na miejsce o. 2:30 w nocy. Szybko opanowali pożar - relacjonował RMF FM kapitan Jacek Mania z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu. Na miejscu pracowało 10 zastępów. Swoje działania strażacy zakończyli dopiero po godzinie 6.00 rano. Nikt nie został poszkodowany.