Michał Pierończyk został wybrany prezydentem Rudy Śląskiej, pokonując Krzysztofa Mejera – wynika z protokołu Miejskiej Komisji Wyborczej. Na Pierończyka oddano 18 446 głosów (73,05 proc.), a na Mejera – 6 805 głosów (26,95 proc.)

REKLAMA

Mieszkańcy Rudy Śląskiej wybierali wczoraj prezydenta miasta w II turze przedterminowych wyborów, koniecznych po śmierci w czerwcu br. prezydent Grażyny Dziedzic.

Głosowanie rozpoczęło się i zakończyło bez zakłóceń - powiedział wiceprzewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej Zbigniew Litke. Frekwencja wyniosła ok. 25 proc.

Rywalizacja dwóch dotychczasowych wiceprezydentów

W II turze mierzyli się dwaj dotychczasowi wiceprezydenci: bezpartyjni, startujący z własnych komitetów Krzysztof Mejer i Michał Pierończyk. Uprawnionych do głosowania było ok. 101,6 tys. mieszkańców niespełna 140-tysięcznej Rudy Śląskiej. W mieście wyznaczono 79 obwodowych komisji wyborczych.

Zgodnie z protokołem Miejskiej Komisji Wyborczej, przy 101 585 uprawnionych, w niedzielę wydano 25 529 kart do głosowania, a z urn wyjęto 25 534 karty (w tym głosy korespondencyjne). Oznacza to, że frekwencja wyniosła 25,1 proc. (w pierwszej turze 31,5 proc.). Liczba głosów ważnych, oddanych na obu kandydatów, wyniosła 25 251.

Jeszcze przed podaniem pełnych wyników, o godz. 23.30, Arkadiusz Wieczorek ze sztabu Michała Pierończyka rozesłał mediom zaproszenie na poniedziałkową konferencję prasową "prezydenta elekta Michała Pierończyka".

Sam Pierończyk na podstawie cząstkowych wyników wskazujących na jego znaczące zwycięstwo mówił w niedzielę późnym wieczorem o "wielkim uczuciu i uldze, bo to była ciężka kampania, krótka, ale bardzo intensywna". Podziękował swemu sztabowi za wymyślane w jej trakcie działania, które w jego ocenie zostały dobrze odebrane przez mieszkańców.

I ta 'pierońsko' dobra kawa i żur i te Michałki, które przewijały się jako lajtmotyw tej kampanii - to jest to, co mieszkańcy dostrzegli. Ale dostrzegli przede wszystkim mnie jako człowieka, który przez dwanaście lat pracował jako zastępca prezydenta miasta, pracował ciężko - może to nie było tak widoczne w pierwszej linii, ale zawsze można było na niego liczyć - ocenił Pierończyk.

Czasy są trudne i trzeba będzie podjąć wiele trudnych rzeczy, stąd też podkreślam i doceniam to, że większość radnych rady miasta pozytywnie odniosła się do mojej kandydatury - wskazał. Zaznaczył, że pierwsze trudne decyzje będą wiązały się z przygotowaniem miasta i mieszkańców, szczególnie z najwrażliwszych grup, do jesieni i zimy. Wykluczył współpracę z Mejerem po wyborach.

Również przed podaniem pełnych wyników, po godz. 22., Mejer na swoim facebookowym profilu pogratulował Pierończykowi i jego współpracownikom. Dziękuję wszystkim osobom, które poszły na wybory, smuci jednak niska frekwencja. To był intensywny, ale wspaniały czas, choć doprowadziły do niego tragiczne okoliczności - napisał.

Mejer: Nie mam poczucia porażki

Mejer, który w tym czasie zmienił też opis swego publicznego profilu z "kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej" na "samorządowiec", podziękował mieszkańcom za spotkania, rozmowy, dyskusje, nawet jeśli czasem mieli inne pomysły na miasto. Zadeklarował, że poznał przy okazji tej kampanii wiele niezwykłych osób i ma nadzieję, że związane z tym potencjał i dobra energia zostaną wykorzystane.

Dziękuję też całej mojej rodzinie, moim bliskim współpracownikom oraz całemu sztabowi. Dzięki Wam nie mam poczucia porażki i wychodzę z tego doświadczenia z tarczą, a nie na tarczy. Trzymam kciuki za Rudę Śląską, by zawsze szła w dobrym kierunku! - napisał Mejer, nawiązując do swego hasła wyborczego.

W pierwszej turze wyborów na Pierończyka, popieranego m.in. przez lokalnych działaczy Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej, zagłosowało 11 590 osób - 36,41 proc., a na Mejera, mającego poparcie m.in. Ruchu Samorządowego Tak! dla Polski i PL 2050 Szymona Hołowni - 8 547 głosów (26,85 proc.). Trzeci był Marek Wesoły, poseł PiS, startujący z własnego komitetu z 8 406 głosami (26,41 proc.).

Grażyna Dziedzic zmarła 16 czerwca. Prezydentem Rudy Śląskiej była od 2010 r.