Wybudzanie ze śpiączki ośmioletniego, maltretowanego przez ojczyma, Kamila z Częstochowy zostało wstrzymane z powodu problemów infekcyjnych - poinformował rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD) Wojciech Gumułka.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj w jakim stanie jest chłopiec

Lekarze będą starali się stabilizować stan chłopca, który przebywa na oddziale intensywnej terapii GCZD. Ma m.in. rozległe oparzenia i złamania kończyn.

Na początku tego tygodnia specjaliści sygnalizowali, że poprzednie dni były dla ośmiolatka stabilne. Jeśli sytuacja miałaby się utrzymać, a choroba oparzeniowa nie postępować, pod koniec tygodnia lekarze rozważali stopniowe wybudzanie Kamila.

W piątek jednak rzecznik szpitala podał, że procedura została wstrzymana z powodu kolejnych problemów infekcyjnych. "Długo nieleczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka, połączone z niewydolnością wielonarządową. Przy poważnym przebiegu choroby oparzeniowej takie problemy występują często, ale są do przezwyciężenia" - powiedział Wojciech Gumułka.

Nikt nie wiedział?

Dziecko trafiło do szpitala na początku kwietnia z ciężkimi obrażeniami - m.in. oparzeniami głowy, klatki piersiowej i kończyn.

O usiłowanie jego zabójstwa podejrzany jest 27-letni ojczym.

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw, gdy policja interweniowała w częstochowskiej dzielnicy Stradom po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka.

Chłopca z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Ojczym i matka dziecka zostali zatrzymani.

27-letniemu Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca 2023 r. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

Ojczym i matka przyznali się do winy

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, która zdecydowała się złożyć wyjaśnienia. Oboje trafili do tymczasowego aresztu.

Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina ośmiolatka była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy.

Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej.

Magdalena B. ma szóstkę dzieci - dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.

Kolejne osoby z zarzutami

Jak informowaliśmy 19 kwietnia wujek 8-letniego Kamila z Częstochowy to kolejna osoba, która usłyszała zarzut w związku ze znęcaniem się nad chłopcem przez jego ojczyma. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Twierdził, że dużo pracował, mało czasu spędzał w domu i nie widział sytuacji, które wymagałyby interwencji.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła również zarzuty 45-letniej Anecie J. - to siostra aresztowanej matki chłopca, Magdaleny.

Prokurator zarzucił kobiecie, że nie pomogła chłopcu, gdy jego życie i zdrowie było zagrożone. Miała nie reagować, kiedy ojczym dotkliwie bił dziecko i je poparzył.

Kobieta, która mieszka w tym samym domu, nie przyznała się do winy, choć składając wyjaśnienia miała powiedzieć, że była świadoma tego, że dziecko jest poparzone. Nie potrafiła też wyjaśnić, dlaczego wiedząc to, nie wezwała lekarza.