Prawie 11 tysięcy złotych straciła mieszkanka powiatu zawierciańskiego, która uwierzyła w umiejętności byłego prywatnego detektywa. Mężczyzna podjął się kolejnego zadania i zapewniał, że sprawa jest prosta, a potem po prostu zniknął.

REKLAMA

Kobieta potrzebowała pomocy w odnalezieniu dalekiej rodziny w związku ze sprawą spadkową. W Internecie znalazła firmę detektywistyczną i zadzwoniła pod wskazany numer. Już następnego dnia pojawił się u niej detektyw.

"45-latka nie podejrzewała, że to oszust. Mężczyzna okazał klientce legitymację, a ona sama wnikliwie przeanalizowała stronę internetową i dane dotyczące działalności gospodarczej. Wszystko wyglądało profesjonalnie" - informuje policja.

Kobieta zawarła umowę, a rzekomy detektyw wystawił dwa rachunki na prawie 11 tysięcy złotych za zlecone czynności. Klientka zaniepokoiła się, kiedy przestał odbierać jej telefony. Wtedy zdała sobie sprawę, że została oszukana i zawiadomiła policjantów.

Śledczy ustalili, że mężczyzna świadczył usługi detektywistyczne, ale na początku ubiegłego roku stracił licencję.

46-latek z Małopolski został zatrzymany w gminie Pilica. Policjanci ustalili, że mógł oszukać więcej osób, dlatego śledczy dalej prowadzą czynności.

Mężczyzna usłyszał zarzut oszustwa, za co grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Odpowie także za świadczenie usług detektywistycznych bez uprawnień. Został objęty policyjnym dozorem.