"Papa odjechał..." - te słowa powtarzał mały chłopiec, do którego dotarli częstochowscy policjanci. Był zagubiony, zapłakany i zdezorientowany. Okazało się, że kiedy pociąg zatrzymał się na stacji "Częstochowa", dziecko na chwilę wyszło na peron. Skład odjechał zgodnie z rozkładem, jednak chłopczyk nie zdążył do niego wsiąść.

REKLAMA

W okolicy dworca PKP, przy peronie w Częstochowie, stał samotnie mały chłopiec. Służby powiadomiła siostra zakonna, która była świadkiem całego zdarzenia. Kiedy policja dotarła na miejsce okazało się, że kontakt z dzieckiem jest bardzo utrudniony, gdyż pochodzi z Rumunii i nie mówi po polsku.

Chłopiec został przekazany funkcjonariuszom Służby Ochrony Kolei, którzy zaopiekowali się nim w czasie, gdy próbowano nawiązać kontakt z rodzicami. Para najbliższym pociągiem wróciła na miejsce.

Chłopczyk cały i zdrowy został przekazany rodzicom.

"Nie zostawiajmy dziecka nawet na chwilę bez opieki (...). Nauczmy swoje dziecko podstawowych danych personalnych, takich jak imię i nazwisko lub nazwiska oraz rodzinne miasto, a także dane rodziców. Możemy też założyć dziecku charakterystyczny i widoczny element garderoby lub odblask, świecącą opaskę lub bransoletkę. Wówczas łatwiej zlokalizujemy je w tłumie" - zaapelowali policjanci.

"Nigdy nie straszmy dziecka policjantem. To zjawisko nagminne i większość rodziców nie zdaje sobie sprawy z destrukcyjnego wpływu takich działań. Dziecko musi wiedzieć, że w sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia życia lub bezpieczeństwa ma zwrócić się do niego o pomoc" - dodano.