Nagrania i zdjęcia z miejsca, gdzie doszło do katastrofy w kopalni Pniówek, trafiły do komisji powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Komisja wyjaśnia przyczyny i okoliczności tragicznego zdarzenia z 2022 roku.

W czwartek odbyło się kolejne, siódme posiedzenie komisji powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, która niezależnie od prokuratury wyjaśnia przyczyny i okoliczności wypadku w Pniówku. Po posiedzeniu z dziennikarzami spotkał się przewodniczący komisji, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Krzysztof Król.

Komisja Wyższego Urzędu Górniczego

Materiały - przede wszystkim nagrania i zdjęcia wykonane przez ratowników - pozwolą zweryfikować i być może uzupełnić wnioski poszczególnych zespołów komisji. Ze względu na warunki w miejscu katastrofy, które po październikowej akcji zostało ponownie otamowane, nie będzie możliwa tam wizja lokalna - członkowie komisji nie będą mogli samodzielnie dokonać oględzin.

Jak relacjonował w czwartek wiceprezes WUG, stan atmosfery, w której pracowali ratownicy, był na tyle niekorzystny, że niemożliwe okazało się dokonanie wizji lokalnej przez członków komisji czy też śledczych. Na prośbę prokuratury ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG) pracowali więc z kamerami i smartfonami dopuszczonymi do użytku w atmosferze wybuchowej i metanowej. Filmowano przebieg działań ratowniczych i robiono zdjęcia newralgicznych elementów.

Po przeanalizowaniu tych materiałów przez prokuraturę, mogły one zostać przekazane komisji powołanej przez prezesa WUG. W czwartek zostały rozdzielone między szefów poszczególnych zespołów komisji. Materiały, które można było zdobyć w czasie tych tej penetracji, albo w jakiś sposób zweryfikują to, co zostało zrobione tylko na podstawie dokumentacji, albo potwierdzą, ewentualnie zaistnieją jakieś nowe fakty - wyjaśnił Król.

Dodał, że w trakcie tych działań pobrano też próby pyłu węglowego, które pozwoliły ustalić, że w trakcie wybuchów metanu nie doszło również do eksplozji tego materiału. To jest taka jedna bezpośrednia informacja; reszta jest do analizy, nałożenia na to, co do tej pory było wiadome - zaznaczył przewodniczący komisji.

Ekspert mówił w czwartek, że dotąd, od czasu katastrofy, komisja odbyła sześć posiedzeń - ostatnie w czerwcu 2023 roku. Pracowano na materiałach, które były dostępne po katastrofie i czekano na ewentualną możliwość ponownego wejścia w rejon katastrofy. Teraz, po weryfikacji w oparciu o materiały wizualne, formułowane będzie sprawozdanie z końcowymi wnioskami i rekomendacjami.

Król zasygnalizował, że część z nich będzie dotyczyła opracowania lub dopracowania przez naukowców działań czy sposobów pomiarów kopalnianej atmosfery. Inne, kierowane do przedsiębiorców górniczych, zasugerują np. wyposażenie kopalnianych zastępów ratowniczych w napoje izotoniczne, którymi podczas akcji w Pniówku dysponowali ratownicy CSRG.

Król zaakcentował, że komisja nie ma charakteru śledczego, nie szuka winnych - od tego jest prokuratura. Stąd nieco inny jest sposób jej pracy i korzystania z materiałów. Aby np. dokonać ostatecznej oceny akcji ratowniczej (podczas której w kwietniu 2022 r. zginęło ośmiu ratowników), komisja spróbuje np. zestawić chronometraż przebiegu akcji z chronometrażem zapisów czujników.

My szukamy przyczyn i okoliczności, wypracowujemy wnioski, które mają zapobiegać na przyszłość, żeby do czegoś takiego nie dochodziło - mówił wiceprezes WUG. Dlatego m.in. pytany o postawione przez prokuraturę zarzuty dotyczące fałszowania wskazań czujników w okresie poprzedzającym katastrofę, zasygnalizował pracę nad rekomendacjami zmian prawa w zakresie sankcjonowania takich działań i - być może - zmiany sposobu nadzorowania pomiarów. Król podkreślił w czwartek, że wiedza, którą mają członkowie komisji, nie wskazuje, aby pomiary mogły być fałszowane bezpośrednio przed katastrofą; nic też nie wskazywało, że może do niej dojść. Ekspert zastrzegł jednak, że na razie woli nie wypowiadać się nt. analizy pomiarów w okresie akcji ratowniczej po pierwszym wybuchu - to zostanie ujęte w sprawozdaniu komisji.

Przewodniczący komisji przypomniał też, że dochodzenie ws. katastrofy prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku - prócz szukania przyczyn obejmuje ono również określenie ewentualnych osób, które mogłyby się do niej przyczynić. Zastrzegł, że prócz sankcji karnych - po stronie prokuratury - obecne prawo geologiczne i górnicze pozwala na zawieszenie w obowiązkach osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości na dwa lata.

20 kwietnia 2022 roku

20 kwietnia 2022 r. w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, wydrążono nowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej.

Prace te trwały kilka miesięcy. 11 i 13 września 2023 roku ratownicy weszli do rejonu katastrofy i w bardzo trudnych warunkach odnaleźli sześciu zaginionych - członków zastępu ratowniczego, który po pierwszym wybuchu szedł z pomocą poszkodowanym. Aby dotrzeć do ostatniego poszukiwanego, wykonano jeszcze jedną przecinkę. 21 października wydobyto ostatnie ciało.

Zarzuty poświadczania nieprawdy w dokumentach

W ostatnim czasie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wydała postanowienia o przedstawieniu zarzutów poświadczania nieprawdy w dokumentach 10 kolejnym osobom w śledztwie w sprawie katastrofy. Lista podejrzanych w tym postępowaniu liczy już łącznie 14 osób. Usłyszeli oni zarzuty, które nie są bezpośrednio związane z samą katastrofą.

Na początku grudnia 2023 roku gliwicka prokuratura informowała o zarzutach przedstawionych czterem pierwszym pracownikom, zatrudnionym w Pniówku jako metaniarze-pomiarowcy. Chodzi o poświadczanie nieprawdy w dokumentacji dotyczącej pomiarów stężeń metanu od stycznia 2022 r. do dnia tragicznego wypadku w kwietniu 2022 r. W ocenie prokuratury nie ma podstaw do przyjęcia, że ich zachowanie miało bezpośredni wpływ na zaistnienie katastrofy i jej skutki. Podejrzani złożyli wyjaśnienia, śledczy nie zdradzają ich treści. Może im grozić kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.