Do Wojewódzkiego Szpitala imienia Świętego Ojca Pio w Przemyślu z godziny na godzinę przybywa coraz więcej uchodźców. To nie tylko Ukraińcy, ale i osoby innych narodowości. Lecznica jest przygotowana na przyjazd kolejnych pacjentów, ale prosi też o pomoc. „Ogranicza nas bariera językowa. Jeżeli byłby ktoś chętny do pomocy, to zapraszamy. Chodzi o pomoc osób, które znają języki afrykańskie” – mówi zastępca kierownika SOR-u przemyskiego szpitala Paweł Trojan.
Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie przemyscy lekarze pomagają wszystkim uchodźcom, którzy przybywają z Ukrainy. Liczba pacjentów cały czas wzrasta. Tylko w sobotę w przemyskim szpitalu przyjęto ok. 50 takich osób.
Dyrektorka szpitala Barbara Stawarz zaznacza, że placówka na razie jest wydolna. Szpital normalnie pracuje. Jesteśmy przygotowani na zwiększenie potrzeb, mamy dodatkowe dwa oddziały - mówiła.
Deklaracje dyrekcji nie oznaczają jednak, że szpital nie ma problemów. Podstawowym jest kontakt z osobami pochodzącymi z Afryki.
Dyrektorka szpitala tłumaczy, że kłopoty pojawiły się m.in. gdy do placówki dotarła pacjenta z Kenii z dziećmi. Dzięki pomocy księdza, który był na misjach, udało się z nią porozmawiać. Dziecko było z ostrymi bólami brzucha, z raną ciętą, potrzebne były jej zgody na badania, na zabiegi - wyjaśniła.
Pomogli też inni ludzie - właściciel firmy z elektroniką przekazał dla Szpitalnego Oddziału Ratunkowego translatory, czyli urządzenia, które ułatwiają kontakt w obcych językach. Na miejscu są jednak potrzebne osoby, które mogłyby pomóc w tłumaczeniach.
Ogranicza nas bariera językowa. Jeżeli byłby ktoś chętny do pomocy, to zapraszamy. Chodzi o pomoc osób, które znają języki afrykańskie. Wywiad jest podstawą w medycynie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie go zebrać, to trudno pomóc pacjentowi - zaznaczył Trojan.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przedstawiciele szpitala podkreślają, że większości pacjentów, którzy trafiają do szpitala można pomóc bardzo szybko. W wielu przypadkach chodziło o problemy z nadciśnieniem, zasłabnięciami, przemęczeniem. W sobotę był u nas chłopak, który przeszedł 50 km, był skrajnie wykończony - opowiada zastępca kierownika SOR-u przemyskiego szpitala Paweł Trojan.
Są jednak i takie osoby, które muszą pozostać w placówce na dłużej. W niedzielę przyjechała pacjentka nowotworowa w bardzo ciężkim stanie. Nie mam pojęcia, jak ona podróżowała pociągiem. Została przyjęta na oddział wewnętrzny - podkreślił Trojan.
Na oddziale pediatrycznym w niedzielę było 9 pacjentów. W weekend w szpitalu trzy uchodźczynie urodziły. Na świat przyszli dwaj chłopcy i jedna dziewczynka.