W wyniku zakażenia legionellą na Podkarpaciu zmarło już 11 osób - wynika z najnowszego komunikatu Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Rzeszowie. Dotąd zakażenie bakterią potwierdzono u 144 mieszkańców tego województwa. Przypadki legionellozy stwierdzono też w Wielkopolsce.
Osoby, które zmarły po zakażeniu legionellą, miały od 64 do 95 lat. Dziesięć z nich było z Rzeszowa, jedna z powiatu rzeszowskiego.
W Podkarpackim Centrum Chorób Płuc przebywa obecnie 19 osób zakażonych legionellą. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym hospitalizowanych jest 10 osób. Jak podał rzecznik tej placówki Andrzej Sroka, 3 osoby przebywają na OIOM-ie. Pozostałe są w stanie stabilnym.
Poza tym zakażeni przebywali w szpitalach powiatu rzeszowskiego, w Dębicy, Przemyślu, Kolbuszowej, Łańcucie, Jaśle oraz Sędziszowie Małopolskim.
Dotąd przebadano dziewięć z ponad stu pobranych próbek wody. Wyniki kolejnych badań mają być znane w najbliższych dniach. Na razie źródła zakażenia dalej nie znamy.
W czterech z dziewięciu próbek wody pobranych do badań 18 sierpnia wykryto bakterie legionelli - poinformował na konferencji prasowej przedstawiciel podkarpackiego sanepidu. Osiem z tych próbek pochodziło z ujęcia wody cieplnej, jedna z miejsca zamieszkania osoby, u której wykryto zakażenie.
Prezydent Rzeszowa dostał raport w sprawie przeprowadzonej w weekend dezynfekcji miejskiej sieci wodociągowej, która - jak się podejrzewa - może być źródłem zakażenia bakterią legionella. Sieć wodociągowa została w całości - a ma ona ponad tysiąc km długości - wypełniona zwiększoną ilością chloru. Wykazały to stosowne badania.
Akcję rozpoczęto w sobotę, a wczoraj sieć była już płukana. Jak mówi Artur Gernand z kancelarii prezydenta Rzeszowa, zapach chloru może utrzymywać się jeszcze do środy. Przed ewentualnym wypiciem wody z kranu najlepiej ją albo zagotować, albo odstawić na 24 godziny.
Jak informuje reporter RMF FM, rozważane są kolejne dezynfekcje sieci zaopatrujących mieszkańców w wodę w Rzeszowie. Wszystko po to, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się bakterii. Miasto planuje tu współpracę z zarządcami budynków i spółdzielniami mieszkaniowymi.
Projekt zakłada dezynfekcję sieci wewnętrznych zaopatrujących mieszkańców w wodę w części budynków. Wybrano je nieprzypadkowo.
Chodzi o budynki, w których mieszkają osoby, które zakaziły się legionellą - mówi Artur Gernand z kancelarii prezydenta Rzeszowa. Takich miejsc jest kilkadziesiąt.
Od początku roku w całej Wielkopolsce odnotowano 17 przypadków zakażenia Legionellą, a dwie osoby z tego powodu zmarły. Średnio w ciągu roku przez legionellozę w całym regionie umiera 5-7 osób - przekazał w poniedziałek po południu rzecznik Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Szpital w Ostrowie Wielkopolskim poinformował wcześniej, że od kilku dni w placówce leczeni są małżonkowie, w wieku 53 i 54 lat, u których potwierdzono zakażenie Legionellą. Mieli gorączkę oraz bóle kostno-mięśniowe. Ich stan lekarze określali jako średni.
Po przeprowadzeniu badań stwierdzono wysoki stan zapalny, cechy zapalenia płuc oraz potwierdzono obecność bakterii Legionella. Wdrożono leczenie oraz poinformowano o sprawie sanepid - przekazał dziennikarzowi RMF FM Beniamionowi Piłatowi rzecznik szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, dr Adam Stangret.
Pacjenci czują się już lepiej. Z informacji, które przekazali lekarzom, wynika, że nie byli w ostatnim czasie na południu Polski.
Wczoraj w Małopolsce odnotowano pierwszy przypadek zakażenia bakterią Legionella pneumophila. Jak ustalili reporterzy RMF FM, to pacjentka jednego z ośrodka opieki nad seniorami. Kobieta została przewieziona w stanie ciężkim do szpitala.
W związku z zakażeniem wojewoda małopolski Łukasz Kmita zwołał wczoraj sztab kryzysowy. Kmita przekazał, że w domu opieki nad seniorami, gdzie wykryto zakażenie, działa już inspekcja sanitarna. Placówka ma pod opieką ponad 50 osób.
Ze wstępnych przypuszczeń można ocenić, że do zakażenia doszło wskutek używania wody z instalacji. W poniedziałek zostaną zrobione badania przez inspekcje sanitarną - przekazał.
Wojewoda polecił też zwiększenie opieki medycznej nad osobami, które przebywają w placówce.
Ze wstępnych informacji, które posiadamy, wynika, że druga osoba trafiła z tego ośrodka do szpitala. Jesteśmy także w kontakcie ze Szpitalem Uniwersyteckim w Krakowie pod kątem ewentualnego przekazania pacjenta z placówki powiatowej do wysokospecjalistycznej, ale te decyzje będą podejmowali lekarze. Sytuacja jest opanowana, procedury zostały wdrożone. Te osoby, które przebywają w ośrodku, mogą się czuć bezpiecznie - przekazał. U osoby, o której mówił wojewoda, podejrzewa się zapalenie płuc, ale wykonane zostaną też badania w kierunku legionellozy.
W piątek reporter RMF FM informował, że sprawę zbiorowego zakażenia legionellą w Rzeszowei i okolicach bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Legionelloza pojawiła się w ważnym strategicznie regionie Polski, jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie.
Na Podkarpaciu znajduje się główna baza przerzutowa sprzętu wojskowego dla Ukraińców, a także ważne centrum pomocy wojennym uciekinierom.
Dziś w Porannej rozmowie w RMF FM Piotr Salak pytał wiceszefa MSWiA Pawła Szefernakera, czy w związku z kolejnymi zakażeniami bakterią legioneli należy się spodziewać zorganizowania ogólnopolskiego sztabu kryzysowego?
Na razie są to problemy o charakterze lokalnym. My to bardzo mocno obserwujemy, jesteśmy w kontakcie z wojewodami, którzy koordynują sztaby tam na miejscu - stwierdził.
Zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, pojawienie się bakterii ma związek ze środowiskiem i temperaturą. Osoby, które się na tym znają, twierdzą, że takie sytuacje mogą mieć związek z sytuacją środowiskową, że w wodociągach taka sytuacja ma prawo lokalnie się pojawiać - stwierdził. Jako przykład podał ubiegłoroczny zakwit złotych alg w Odrze, który - jak zauważył - również był związany z temperaturą.
Bakteria Legionella pneumophila może wywołać chorobę legionistów (legionelloza).
To forma zapalenia płuc, która kończy się śmiercią u 5-15 proc. osób zakażonych. Zwykle rozwija się 5-6 dni po infekcji, choć może to trwać dłużej. Rozpoczyna się od gorączki, dreszczy, bólu głowy i mięśni. Po tym następuje suchy kaszel i trudności w oddychaniu, które postępują do ciężkiego zapalenia płuc.
Między 25 proc. a 50 proc. zarażonych pacjentów cierpi też na biegunkę, a około 50 proc. doświadcza majaczenia lub poczucia splątania. Dokładna diagnoza wymaga przeprowadzenia testów laboratoryjnych.
Do zakażenia dochodzi drogą inhalacji zakażonego aerozolu (np. z nebulizatora) lub wody zawierającej bakterię rozpylonej w powietrzu. Choroba nie przenosi się poprzez picie skażonej wody i z człowieka na człowieka. Szczególnie narażone są osoby z obniżoną odpornością i przewlekle chore.
Bakterie mogą żyć i namnażać się w temperaturze od 20 do 45 stopni Celsjusza. Występują one w środowisku naturalnym, w rzekach, jeziorach czy wilgotnej ziemi. Wysoką liczebność stwierdza się w nieodpowiednio utrzymywanych sztucznych systemach wodnych.
Szczególnie narażone są osoby z obniżoną odpornością i przewlekle chore.