Kara aresztu, ograniczenie wolności lub grzywna grozi 37-letniemu mieszkańcowi gminy Boguchwała (pow. rzeszowski, woj. podkarpackie), który bezpodstawnie zaalarmował straż pożarną. Mężczyzna twierdził, że w stawie topią się ludzie.

REKLAMA

W miniony piątek, przed godziną 21, na jedną z posesji w Cieszanowie 37-latek wbiegł i twierdził, że w pobliskim stawie topią się ludzie.

6 zastępów straży pożarnej i jednostka wodno-nurkowa

Jak informuje podkarpacka policja, właścicielka nieruchomości "przerażona tym faktem, postanowiła powiadomić odpowiednie służby".

Przybyli na miejsce policjanci rozpytali mężczyznę, który cały czas twierdził, że gdy był w stawie, to zauważył osoby, które się topiły. Z uwagi na ewentualne zagrożenie życia i zdrowia, na miejsce przybyło sześć zastępów straży pożarnej oraz specjalna jednostka wodno-nurkowa PSP z Przemyśla - podaje podkarpacka policja.

Strażacy przeszukali wskazywany przez mężczyznę staw, a także kilka sąsiadujących z nim zbiorników wodnych. Nikogo tam nie odnaleźli.

37-latek przyznał, że "chyba mu się wydawało"

Rzeszowscy mundurowi przebadali 37-latka alkomatem, mężczyzna miał ponad 2 promile.

Ostatecznie stwierdził, że chyba mu się to wszystko jednak wydawało, bo był mocno pijany - dodaje policja.

Teraz za bezpodstawną interwencję służb, 37-latek odpowie przed sądem. Mężczyźnie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna.