Kilkaset osób uczciło w Przemyślu (woj. podkarpackie) pamięć pochodzącego z tego miasta Damiana Sobola, który był wolontariuszem World Central Kitchen i zginął w Strefie Gazy.
Damian Soból był osobą znaną w Przemyślu. World Central Kitchen, organizacja, której był wolontariuszem, działała też w tym mieście. Aktywnie pomagał w czasie pierwszych miesięcy wojny w Ukrainie, kiedy do Przemyśla przybywało tysiące uchodźców.
W czwartek przyjaciele i znajomi Damiana spotkali się w Zaułku Wolontariuszy, który znajduje się przy dworcu PKP w Przemyślu. Przy maszcie, na którym zawieszono flagi Polski i jego zdjęcie, zapłonęło tysiące zniczy, pojawiły się też białe kwiaty.
Zebrani uczcili pamięć tragicznie zmarłego minutą ciszy, w tym czasie włączone zostały syreny m.in. wozu strażackiego, którym przyjechali na uroczystość strażacy.
W Strefie Gazy w ataku izraelskiego wojska na konwój organizacji World Central Kitchen zginęło w sumie 7 osób: obywatele Polski, Australii i Wielkiej Brytanii oraz jedna osoba z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim. Zginął także palestyński kierowca.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek podczas dostarczania przez pracowników pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej statkiem z Cypru.
Założyciel WCK i słynny szef kuchni, Jose Andres wezwał władze Izraela, żeby przestały głodzić Palestyńczyków.
W tekście opublikowanym w "New York Times" Andres złożył hołd wolontariuszom, którzy zginęli w Strefie Gazy, nazywając ich "najlepszymi przedstawicielami ludzkości".
"Saifeddin Issam Ayad Abutaha, John Chapman, Jacob Flickinger, Zomi Frankcom, James Henderson, James Kirby i Damian Soból ryzykowali wszystko na rzecz najbardziej fundamentalnej ludzkiej działalności: dzielenia się swoim jedzeniem z innymi. To są ludzie, u boku których służyłem na Ukrainie, w Turcji, Maroku, na Bahamach, w Indonezji, Meksyku, Gazie i Izraelu. Oni byli więcej niż bohaterami" - napisał Andres.