​Do kuriozalnej sytuacji doszło przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Wczoraj, 28 marca zapadł tam wyrok w procesie sześciu oskarżonych o udział w bójce i strzelaninie, jaka miała miejsce w październiku 2020 roku przy ulicy Energetyków w Stalowej Woli. W ostatnim słowie jeden z oskarżonych poprosił sąd o skazanie go na 2 lata pozbawienia wolności, mimo że pół minuty wcześniej jego adwokat po kwiecistej mowie obrończej wniósł o uniewinnienie oskarżonego. To jednak inny oskarżony opuścił sąd bez kajdanek na rękach i nogach...

REKLAMA

Zakończył się proces dotyczący strzelaniny w Stalowej Woli z 2020 roku. Sąd wydał nieprawomocne orzeczenie, wcześniej jeszcze wysłuchał mowy obrończej ostatniego adwokata, obrońcy Konrada R. Mecenas Roman Małek przekonywał, że jego klient rzeczywiście był w miejscu opisanym aktem oskarżenia, zresztą został postrzelony przez jednego ze współoskarżonych. Jak podkreślał, za samo bycie w miejscu zdarzenia nie można nikogo skazać za udział w bójce - podaje portal nowiny24.pl

Na koniec wniósł do sądu o uniewinnienie Konrada R. Moment później sąd udzielił głosu samemu oskarżonemu, który swoją wypowiedzią zadziwił nie tylko swojego obrońcę, ale też pozostałe osoby obecne w sądzie.

Ja rozumiem, że mój obrońca nie może działać na moją niekorzyść. Niemniej ja proszę sąd o wymierzenie mi kary dwóch lat pozbawienia wolności - powiedział oskarżony Konrad R.

Po przerwie sąd wydał wyrok i następujące kary łączne dla poszczególnych oskarżonych: Filip S. - 10 lat pozbawienia wolności, Marek S. - 3 lata pozbawienia wolności, Radosław R. 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata (pierwsza zwaśniona grupa), Konrad R. - 4 lata pozbawienia wolności, Daniel W. - 6 lat pozbawienia wolności, Łukasz S. - 4 lata pozbawienia wolności (druga grupa).

Jak doszło do strzelaniny?

Do konfrontacji dwóch wrogo nastawionych do siebie grup doszło 26 października 2020 roku w godzinach wieczornych w Stalowej Woli, w pobliżu bloku mieszkalnego przy ulicy Energetyków.

Do pierwszej grupy należeli Marek S. i jego syn Filip S. działający ze sobą wspólnie i w porozumieniu, używający niebezpiecznych narzędzi w postaci broni palnej oraz psa rasy amstaff zaliczanego do kategorii niebezpiecznych.

Do drugiej grupy należeli Konrad R., Daniel W. i Łukasz S., działający ze sobą wspólnie i w porozumieniu, używający niebezpiecznych narzędzi w postaci rewolweru czarnoprochowego, siekiery, maczety oraz miotacza gazu obezwładniającego - podaje portal echodnia.eu/podkarpackie.

Jak ustaliła prokuratura, podczas zdarzenia oskarżony Filip S. poprzez oddanie kilku strzałów z broni palnej usiłował pozbawić życia Daniela W., powodując u niego obrażenia ciała, skutkujące ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, narażającym go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

W czasie bójki oskarżony Konrad R. doznał rany postrzałowej na skutek użycia rewolweru czarnoprochowego, które to obrażenia naruszyły czynności narządów jego ciała na okres powyżej 7 dni, narażając go w ten sposób na utratę życia i zdrowia. Po zdarzeniu Radosław R. zacierał ślady zdarzenia i ukrył pistolet, z którego strzelał Filip S., przez co utrudnił prowadzenie postępowania karnego.