Służby wznowiły poszukiwania mężczyzny, którego we wtorek porwał nurt rzeki Wisłok. Strażacy sprawdzają rzekę z pontonu, policjanci jej brzegi. Wciąż nie wiadomo kim jest zaginiony mężczyzna.
Jak powiedziała asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, akcja poszukiwawcza została wznowiona w środę, po godzinie 7.
50 policjantów przeszukuje brzegi rzeki, pracują w rejonie, gdzie zaginiony mężczyzna był widziany po raz ostatni. Gromadzimy wszelkie informacje, które mogą nam pomóc w ustaleniu tożsamości mężczyzny. Do tej pory, do rzeszowskiej komendy, nie wpłynęło zawiadomienie o zaginięciu osoby - powiedziała rzecznik Magdalena Żuk.
Rano, 6 strażaków z pontonu przeszukiwało rzekę. Następnie, dołączą do nich płetwonurkowie.
To strażacy ze specjalistycznej grupy ratownictwa wodno-nurkowego wyposażeni w sonar. Będziemy sprawdzać koryto rzeki i brzegi - przekazał kpt. Jan Czerwonka, rzecznik rzeszowskiej straży pożarnej.
Wtorkowe poszukiwania przerwano po godzinie 18, gdy zrobiło się już ciemno. Cztery godziny wcześniej strażacy zostali poinformowani, że z Mostu Lwowskiego do Wisłoka skoczył mężczyzna. Gdy przyjechali na miejsce wyjaśniło się, że mężczyzna sam wszedł do rzeki na wysokości ul. Spytka-Ligęzy.
Widzieli go policjanci, czterech funkcjonariuszy próbowało mu pomóc. Weszli do wody, utworzyli łańcuch, jednak nurt okazał się zbyt silny i nie zdołali go wyciągnąć.