Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces Dawida F., oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 17-letniego Mateusza. Do zbrodni doszło w listopadzie 2021 roku w Gnieźnie.
Dawid F. i Mateusz przyjaźnili się. Według ustaleń śledczych, Dawid F. zadał koledze wiele ciosów, kopał go po głowie, twarzy i całym ciele, nawet wtedy gdy chłopak leżał bezwładnie na podłodze. Mateusz został zabrany do szpitala, tam zmarł. Matka pokrzywdzonego - jak wskazywała - była w stanie rozpoznać syna w szpitalu jedynie po tatuażu.
20-letni obecnie oskarżony na rozprawę został doprowadzony z aresztu. W sądzie mężczyzna przyznał się do pobicia Mateusza, ale twierdził, że nie chciał go zabić. W życiu nie chciałem pozbawić życia drugiego człowieka, w szczególności najlepszego przyjaciela - mówił w piątek oskarżony.
W sądzie obecna była matka Mateusza. Kobieta jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Na ławie, przy której siedziała na sali rozpraw, postawiła zdjęcie swojego zmarłego syna.
Po odczytaniu przez sąd poprzednich zeznań oskarżonego, Dawid F. padł w ławie oskarżonych na kolana i zaczął błagać matkę Mateusza o wybaczenie. Chcę prosić o przebaczenie, chociaż wiem, że to jest niewybaczalne, ale chcę żeby państwo wiedzieli, że niczego w życiu tak bardzo nie żałuję i nie wstydzę się, jak tego, co się stało - mówił ze łzami w oczach. Przepraszam, naprawdę bardzo bym chciał cofnąć czas, ale wiem, że to nie jest możliwe - dodał.
Matka Mateusza płacząc, krzyczała do oskarżonego: "oddaj mi Mateusza, oddaj mi go, oddaj mi moje dziecko". Zniszczyłeś wszystko. Przecież Ty go skatowałeś. Ja nie chcę twoich przeprosin, nigdy ci tego nie wybaczę (...) Z idealnego kolegi - potwór, nie wierzę w to. Nie nazywaj go przyjacielem, bo prawdziwy przyjaciel nie zabija - podkreślała matka 17-latka.
Po emocjonalnej wymianie zdań, oskarżony kontynuował składanie wyjaśnień. Jak mówił przyjaźnili się z Mateuszem i spędzali ze sobą wiele czasu. Dawid F. przyznał, że był uzależniony od narkotyków, ale dzięki pomocy rodziców udało mu się z tego wyjść. Mówił, że zerwał, lub ograniczył w znaczny sposób kontakty ze znajomymi z "tamtego środowiska" i był "czysty".
Oskarżony podkreślił, że 11 listopada spotkał się z Mateuszem. Weekend miał spędzić początkowo ze swoją dziewczyną, ale się pokłócili. Wieczorem, w mieszkaniu oskarżonego, razem z Mateuszem pili alkohol. Wtedy też Mateusz miał zaproponować oskarżonemu wzięcie tabletek psychotropowych - oskarżony podkreślał, że nie chciał brać narkotyków, bo rodzice systematycznie robili mu testy na zawartość środków odurzających. Później - jak mówił - kiedy jedna butelka wódki im się skończyła - pojechali rowerami po drugą. Kiedy wrócili Mateusz miał zażyć narkotyki, a Dawid F. usnął. Oskarżony zaznaczył, że kiedy się obudził, Mateusz zaproponował, by jeszcze się napili.
Mateusz zaproponował, żebyśmy wypili drinki. Zgodziłem się, ale wcześniej jeszcze poszedłem do toalety. Po powrocie dostrzegłem, że mój portfel leżał w innym miejscu. Pijąc drinka poczułem bardzo charakterystyczny smak, zapytałem czy mi czego nie dosypał, czy nie pomylił szklanek - mówił oskarżony. Dodał, że wtedy Mateusz zaczął się awanturować i był bardzo pobudzony.
Mateusz próbował wziąć ze stołu butelkę z wódką. Bałem się, że chciał mnie uderzyć tą butelką, widziałem ruch, który ewidentnie na to wskazywał, wtedy ja go pierwszy uderzyłem - i od tamtego momentu pamiętam tylko, że uderzyłem go, potem jeszcze drugi raz - i dalej ten obraz mam całkowicie wymazany z pamięci - mówił oskarżony.
W piątek sąd przesłuchał także pierwszych świadków w sprawie, w tym dziadka Dawida F. - to właśnie on znalazł pobitego Mateusza i zawiadomił służby.
Świadek mówił w sądzie, że wraz z żoną mieszkają w tym samym budynku, piętro niżej. 12 listopada nad ranem usłyszał z mieszkania, w którym był Dawid F. jakiś rumor, dziwne odgłosy i poszedł sprawdzić, co się dzieje. Wnuk zachowywał się jakby był w jakimś innym świecie, innym wymiarze - mówił. Dodał, że w mieszkaniu pootwierane były szuflady, drzwiczki, na stole stały szklanki i alkohol. Zobaczyłem tego chłopaka jak leżał twarzą do podłogi. Zapytałem wnuka: coś ty zrobił? A on bełkotał tylko w kółko: nic mu nie jest, nic mu nie jest, chciał mnie okraść, chciał mnie okraść - mówił dziadek oskarżonego. Dodał, że nigdy nie widział wnuka w takim stanie.