"Pożar rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Byliśmy w szoku", "słyszałem dwa potężne uderzenia" - mówią mieszkańcy bloków przy ulicy Kraszewskiego w Poznaniu. Tam w nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru i eksplozji w kamienicy. Zginęli dwaj strażacy.
Do pożaru i wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu doszło w nocy z soboty na niedzielę. W trakcie akcji poszkodowanych zostało 11 strażaków, zaś dwóch było poszukiwanych. Około południa poinformowano, że dwaj poszukiwani strażacy nie żyją. Szef MSWiA Tomasz Siemoniak przekazał, że zmarli strażacy to ogn. Patryk Michalski i ogn. Łukasz Włodarczyk.
Do szpitala trafiły także trzy osoby postronne, które też zostały ranne w tym zdarzeniu.
Wieczorem zastępca rzecznika prasowego wojewody wielkopolskiego Nina Swarcewicz poinformowała, że w szpitalach nadal pozostaje łącznie sześciu strażaków oraz trzy osoby, które także zostały ranne w tym zdarzeniu.
W poznańskich szpitalach przebywa jeszcze czterech strażaków oraz dwie osoby cywilne. Natomiast jedna osoba została przetransportowana do szpitala w Nowej Soli. Także dwóch strażaków, ze względu na obrażenia, zostało przetransportowanych do szpitala Siemianowicach Śląskich - powiedziała Swarcewicz.
Mieszkańcy bloków przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu w rozmowie z RMF FM mówią, że wszystko działo się bardzo szybko. Wyczułem smród dymu, postanowiłem jak najszybciej się ewakuować. Zabrałem dziecko na ręce i w nogi - powiedział naszemu reporterowi Pawłowi Koniecznemu jeden z mieszkańców.
Pożar się rozprzestrzenił bardzo szybko. Byłem w szoku, bo na początku dym leciał tylko z dolnych części budynku. Pół godziny później była już wielka łuna, a godzinę potem już wszystkie piętra były zajęte ogniem. To było straszne - podkreśla.
Wiele osób opuszczało swoje mieszkania w piżamach i kapciach. Wyszłam w piżamie, tak jak stałam. Wzięłam tylko torebkę z dokumentami - powiedziała reporterowi RMF FM Beniaminowi Piłatowi mieszkanka poznańskich Jeżyc, gdzie doszło do pożaru i eksplozji.
Rodzice stracili wszystko - podkreśliła kolejna rozmówczyni RMF FM.
Mieszkańcy Poznania, którzy przybyli w okolice zawalonego budynku, są poruszeni tragedią. Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano, kiedy się obudziliśmy, co się stało. Jesteśmy poruszeni, pewnie tak samo jak wszyscy mieszkańcy Poznania. Jest to tragedia ogromna - mówią.
Żal tych dzieci, całej rodziny - podkreślają.
Mówiłam do córki, że nie chciałabym być na miejscu tych ludzi, bo oni stracili wszystko, nie mają gdzie mieszkać. Straszna tragedia. Straszne jest to, że zginęli strażacy - powiedziała mieszkanka Poznania w rozmowie w RMF FM.
Był dwa potężne uderzenia. Ognia nie widziałem. Słyszałem też nadjeżdżające straże i policję - podkreślał kolejny z rozmówców naszego reportera.
W niedzielę o godz. 18:00 strażacy w całym kraju oddali hołd zmarłym; w jednostkach zawyły syreny. Do upamiętnienia tragicznie zmarłych strażaków dołączyli także policjanci oraz strażnicy graniczni.