Podejrzani o podwójne zabójstwo w Pleszewie usłyszeli zarzuty. Powodem zbrodni miała być zemsta za odmowę oddania udziałów firmy jednemu ze wspólników. O postawieniu zarzutów poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
Jak dodał prokurator Meler, sześciu podejrzanych mieszkańców Pleszewa i okolic w wieku od 16 do 41 lat usłyszało w poniedziałek zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie".
Do zbrodni doszło w niedzielę w wielkopolskim Pleszewie w jednej z firm na placu Kościuszki. O godz. 12 w biurze przedsiębiorstwa, zajmującego się handlem basenami i akcesoriami, spotkali się trzej wspólnicy w wieku 35, 41 i 51 lat. Powodem spotkania - jak wyjaśnił prokurator Meler - miały być rozliczenia finansowe, dotyczące przekazania udziałów w spółce 41-latkowi. Mężczyźni odmówili przekazania firmy, w wyniku czego doszło między nimi do awantury.
Z pomocą 41-latkowi do biura wtargnęło pięciu napastników w wieku od 16 do 22 lat. Mężczyzn zaatakowali kijami bejsbolowymi i metalowymi pałkami. Pokrzywdzonym zadano też liczne uderzenia wkrętakiem w okolice klatki piersiowej, co w efekcie doprowadziło do ich zgonu - powiedział Meler.
Na miejscu zdarzenia zginęli 35-latek i 51-latek. Napaść przeżył 41-latek, którego przewieziono do pleszewskiego szpitala.
Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia szarym samochodem marki BMW na pleszewskich numerach rejestracyjnych, należącym do jednego z zamordowanych. Samochód porzucili w lesie, zabierając ze sobą narzędzia zbrodni.
Zatrzymania podejrzanych pięciu mężczyzn rozpoczęto o pierwszej w nocy z niedzieli na poniedziałek w miejscach ich zamieszkania.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, jeden z zatrzymanych - 18-latek, to syn pobitego mężczyzny, który przeżył napad.
Kilka godzin później do sprawy zatrzymano szóstego podejrzanego. Okazało się, że 41-latek, który w niedzielę trafił do szpitala i według wstępnych ustaleń policji miał być ofiarą napadu, stał się głównym z podejrzanych. Wśród napastników był jego 18-letni syn.
Policja nie odnalazła jeszcze narzędzi zbrodni, ale jak twierdzą śledczy - to kwestia czasu.
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. Podejrzanym grozi więzienie od 12 lat do dożywocia.