Dwa krokodyle nilowe znaleźli strażacy po wypompowaniu wody z basenu na prywatnej posesji w Sosnowcu. Jeden był martwy, a drugi znalazł schronienie w poznańskim zoo.
Krokodyl ma 30 cm długości. Otrzymał imię Ancalagon na cześć najpotężniejszego smoka z powieści J. R. R. Tokiena "Silmarillion".
Pracownicy poznańskiego zoo podkreślają, że to była bardzo trudna akcja ratownicza, a krokodyl przebywał w fatalnych warunkach.
Krokodyl podnosi się na łapy. Wygrzał się, wszedł do basenu. Możemy jedynie nadal prosić o kciuki, bo zwierzę przebywało bardzo długo w fatalnych warunkach w wodzie ze zmacerowanymi zwłokami samicy - towarzyszki. Bardzo obawiamy się efektów zatrucia, które ze względu na specyficzny metabolizm krokodyli mogą ujawnić się z czasem - czytamy we wpisie poznańskiego zoo na Facebooku.
Jak podaje TVN24.pl, basen, w którym znaleziono krokodyle, znajdował się na prywatnej posesji, w pomieszczeniu o wielkości 7 metrów na 4 metry. Zajmował połowę tego pomieszczenia i miał głębokość 60 centymetrów.
Władze Miasta Poznania pomogły innemu miastu na prośbę organów ścigania. Za kilka dni prokuratura i policja podadzą szczegóły interwencji - informuje ogród zoologiczny w Poznaniu.