Adwokat policjanta, który zastrzelił 21-latka w Koninie będzie domagał się uniewinnienia go, pełnomocnik ojca zastrzelonego - uznania winnym zabójstwa.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli ojca 21-latka adwokat Zbigniew Krüger skierował do Sądu Rejonowego w Kaliszu wniosek o zwrócenie się do Sądu Apelacyjnego o przekazanie sprawy do rozpoznania przez Sąd Okręgowy. Jak wyjaśnił, powodami są szczególna waga społeczna sprawy, jej zawiłość i przeciwdziałanie przewlekłości postępowania.
Gdyby podczas procesu okazało się, że mamy do czynienia z zabójstwem, to sprawę musiałby przejąć Sąd Okręgowy, czyli proces trzeba byłoby zacząć od nowa. Nikt nie twierdzi, że funkcjonariusz chciał specjalnie zastrzelić młodego chłopaka. Ale jeżeli przyłożył mu broń do pleców i strzał padł z tzw. przyłożenia, to w grę wchodzi kwalifikacja mówiąca o zabójstwie z zamiarem ewentualnym, o której może rozstrzygać wyłącznie sąd wyższej instancji - wyjaśnił. Jego zdaniem okoliczności sprawy wskazują, że zmiana kwalifikacji czynu może mieć miejsce.
Adwokat oskarżonego policjanta Michał Wójcik powiedział, że będzie wnioskować o jego uniewinnienie, ponieważ - jak stwierdził - w ogóle nie zostało popełnione przestępstwo. To był nieszczęśliwy wypadek, splot nieszczęśliwych okoliczności - oświadczył. Dlatego uważa, że sprawa powinna zostać w sądzie rejonowym.
Przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że wniosek jest złożony po to, żeby zmienić kwalifikację na zarzut zabójstwa, czym sąd rejonowy zajmować się nie może. Uważa jednak, że do przestępstwa zabójstwa nie doszło, a składanie takich wniosków zmierza do wydłużenia postępowania.
Przypomniał, że pierwotnie akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego w Koninie. Z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości został przekazany do Kalisza, gdzie sprawa została zarejestrowana i "zawisła".
Z jednej strony wszyscy oczekują i pytają, dlaczego to tak długo trwa, dlaczego postępowanie prowadzone jest w sposób opieszały. A kiedy śledztwo zamknięto, to tego rodzaju wnioski nie pomagają w rozpoznawaniu tej sprawy - powiedział adwokat oskarżonego.
Zdaniem adwokata ojca nieżyjącego chłopaka, "to nie jest sprawa, w której szybkość procesu powinna mieć znaczenie".
Najważniejsze znaczenie powinno mieć dojście do prawdy i przeprowadzenie sprawiedliwego procesu. Sprawa jest na tyle skomplikowana, niejednoznaczna i już na tym etapie jest dużo wątpliwości, które powinny być wyjaśnione, jak rzeczywiście doszło do śmierci chłopca - odparł Zbigniew Krüger.
Zapewnił, że nikt nie ma żadnego interesu, żeby cokolwiek przedłużać. Według niego w interesie publicznym jest, żeby sprawę zbadać dogłębnie z uwagi na skomplikowany charakter, wagę i kontrowersje, jakie jej towarzyszą. "To jest kolejna w ostatnich latach śmierć człowieka, związana z podejmowaniem interwencji przez policjantów" - zauważył.
Kontrowersje dotyczą opinii biegłych, które w postępowaniu przygotowawczym wykonały trzy instytucje. Miały odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy strzał padł w klatkę piersiową z przodu czy w plecy. Tak się nie stało, ponieważ opinie są sprzeczne.
Zakład Medycyny Sądowej w Poznaniu na pytanie śledczych odpowiedział, że nie może wskazać, z której strony padł strzał. Biegły z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi stwierdził, że strzał padł z przodu. Natomiast biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji w Warszawie orzekli, że strzał padł w plecy z tzw. przyłożenia. To oznacza, że - jak wyjaśnił Krüger - broń była w bezpośrednim kontakcie z odzieżą pokrzywdzonego i wtedy padł strzał.
Przyjęcie hipotezy opartej na opinii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oznacza, że sprawca musi liczyć się z tym, że może to skutkować wystrzałem a w konsekwencji śmiercią człowieka. Dlatego w tym postępowaniu wątpliwości powinny zostać usunięte i powinien zrobić to sąd okręgowy z uwagi m.in. na ewentualność przyjęcia innej kwalifikacji prawnej - oświadczył prawnik.
Zdaniem Krügera opinia wykonana przez instytucję policyjną jest najbardziej wiarygodna, ponieważ zgromadzono liczne ekspertyzy: daktyloskopijne, biologiczne, fizykochemiczne, mechanoskopijne oraz badania śladów prochu.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 14 listopada 2019 r., kiedy przed południem na jednym z konińskich osiedli patrol policji próbował wylegitymować 21-latka i dwóch 15-latków. Najstarszy, Adam Czerniejewski, zaczął uciekać i - według informacji śledczych - nie reagował na wezwania do zatrzymania. Dlatego goniący go funkcjonariusz Sławomir L. użył broni. 21-latek zmarł na miejscu zdarzenia pomimo udzielonej pomocy medycznej.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała na ciele mężczyzny ranę postrzałową na wysokości serca.
Prokuratura Regionalna w Łodzi wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza i nieumyślnego spowodowania śmierci. Ostatecznie podejrzany usłyszał jeden zarzut popełnienia przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci 21-latka, za co grozi do 5 lat więzienia.
Ustalenia śledztwa doprowadziły do wniosku, że oskarżony w sposób niewłaściwy i niezgodnie z ogólnymi zasadami postępowania z bronią palną posługiwał się nią podczas interwencji.
Według śledczych L. prowadził pościg z niezabezpieczoną bronią, trzymając palec prawej dłoni w pobliżu języka spustowego. Podczas próby pochwycenia uciekającego użył do tego ręki, w której trzymał przeładowany pistolet, kierując broń w stronę 21-latka, na skutek czego doszło do niezamierzonego wystrzału - mówił rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi Krzysztof Bukowiecki.
Materiał dowodowy nie wskazuje, żeby podczas pościgu padł strzał ostrzegawczy, co ma dowodzić, że nie był to strzał zamierzony, tylko nieodpowiednie obchodzenie się z bronią przez policjanta. Sławomir L. nie przyznał się do zarzutu, odmówił składania wyjaśnień. Złożył jedno oświadczenie, w którym poinformował prokuraturę, że strzał padł z przodu.