Mimo, że do rozpoczęcia sezonu żeglarskiego pozostał jeszcze miesiąc, ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego mają teraz sporo pracy. Trzeba przed zwodowaniem dokładnie sprawdzić wszystkie łodzie ratunkowe i dokonać niezbędnych napraw. Niektóre łodzie mają już 40 lat.
W portach na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich widać już spory ruch. Na miesiąc przed początkiem sezonu trzeba zwodować wszystkie jednostki pływające - począwszy od niewielkich łodzi, jachty, po duże houseboaty, których coraz więcej jest na mazurskich jeziorach. Sporo pracy mają też ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy również muszą zwodować swój sprzęt. Zanim jednak do tego dojdzie, każdą łódź ratunkową trzeba dokładnie sprawdzić.
Wiąże się z tym ciężka praca jaką jest przygotowanie dna pod świeżą warstwę antyfouling’u, serwisy silnikowe czy też drobne naprawy takie jak sprawdzenie oświetlenia czy przyrządów nawigacyjnych - mówi kierownik bazy MOPR w Giżycku Jarosław Sroka.
Mimo, że kutry do akcji technicznych mają już prawie 40 lat, to w dalszym ciągu są sprawne. Aczkolwiek ratownicy nie ukrywają, że przydałby się środki na zakup nowych jednostek. Chodzi przede wszystkim o ich moc. Mając na uwadze, że po szlaku pływa coraz więcej, coraz większych houseboatów, potrzeba też mocniejszych łodzi do zadań technicznych.
Interwencje techniczne polegają np. na wyciąganiu jednostek z mielizny, czy trzcinowiska. Nasze kutry mogą mieć za mało mocy, żeby interweniować do tych największych jednostek - dodaje Sroka.
Gdy tylko ratownicy zwodują swoje łodzie rozpocznie się proces znakowania szlaku. Ratownicy muszą oznakować bojami kardynalnymi mielizny i punkty niebezpieczne, gdzie pod wodą są kamienie. Zainteresowanie rejsami już widać. Tradycyjnie w pierwszej kolejności turyści dzwonią do portów i czarterów, aby zarezerwować jachty na najpopularniejszą "majówkę", czy długi czerwcowy weekend. Ale nie brakuje już rezerwacji na całe tygodnie.