Na Mazurach są hotele, które wyprzedały już miejsca na majówkę, ale w wielu obiektach noclegowych zarezerwowanych jest 50-60 proc. miejsc. Turyści często czekają z decyzją do ostatniej chwili, na promocje cenowe i prognozy pogody - wskazują przedstawiciele branży turystycznej.
Zdaniem burmistrza Mikołajek Piotra Jakubowskiego, na razie "nie ma szału" jeśli chodzi o rezerwacje noclegów. Jak mówił, wolnych jest jeszcze nawet 50 proc. miejsc, a wiele osób czeka z podjęciem decyzji, ponieważ sposób spędzania majówki uzależniają od pogody. Liczymy, że jak zrobi się cieplej, to tych rezerwacji będzie więcej, bo długi weekend na Mazurach zawsze jest pogodny - zaznaczył.
Według Jakubowskiego większe obłożenie będą miały droższe hotele, gdzie są baseny, dyskoteki i więcej możliwości spędzenia wolnego czasu. Bogatsi turyści nie oszczędzają, natomiast średnia klasa zaczyna już oglądać każdą złotówkę i decydować, czy przyjechać na majówkę, czy pieniądze odłożyć na wakacje - wskazał.
W stosunku do ubiegłego roku największy wzrost cen widać w gastronomii, a noclegi na Mazurach podrożały średnio o 10-15 proc. - poinformował.
Uważam, że jak jeszcze przez jakiś czas tych rezerwacji nie będzie, to ceny będę trochę obniżane, żeby jakoś zachęcić gości do przyjazdu do nas - dodał.
Również przedsiębiorcy turystyczni z Warmii i Mazur spodziewają się, że wiele osób może podejmować decyzje o przyjeździe w ostatniej chwili - tak było podczas świąt wielkanocnych, gdy część hoteli sprzedawało noclegi dopiero w Wielki Piątek.
Dla klientów jest to fajny komfort, że wszędzie są miejsca i wszędzie mogą się wybrać. Dla nas, jako branży, nie wygląda to zbyt kolorowo, bo w wielu miejscach sprzedaż jest znacznie poniżej oczekiwań. Widać, że ten próg pieniężny, który miał być wydany na wypoczynek, jest dużo mniejszy - powiedział Tomasz Dowgiałło, współwłaściciel grupy, która ma w regionie m.in. cztery hotele i inne obiekty z ponad 1,2 tys. miejsc noclegowych.
Jego zdaniem widać, że goście szukają tańszej oferty. Według niego noclegi są nieco droższe niż przed rokiem, ale brak sprzedaży powoduje, że przedsiębiorcy nie są skłonni, żeby podnieść ceny "więcej niż muszą". Wręcz mam wrażenie, że niektórzy nie wytrzymają tego ciśnienia i będą sprzedawali ofertę nawet poniżej swoich kosztów - zaznaczył Dowgiałło.
Robert Kempa z Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Giżycku powiedział PAP, że na tydzień przed majówką nie sposób przesądzić, jaka będzie turystyczna frekwencja na Mazurach. Jak wskazał, na ostateczne decyzje turystów wpłyną m.in. czynniki ekonomiczne i prognozy meteorologiczne. Jeżeli mamy wydać kilka tysięcy złotych, to każdy będzie chciał mieć gwarancję, że pogoda w tę majówkę będzie fajna - mówił.
Z informacji, które Kempa uzyskał w recepcjach siedmiu giżyckich hoteli wynika, że w terminie od 29 kwietnia do 3 maja tylko jeden hotel zadeklarował 100 proc. obłożenia, dwa mają 90-proc., dwa kolejne ok. 50-proc., jeden - 60 proc. i jeden 40 proc. Natomiast w innych miejscowościach powiatu większość obiektów ma zarezerwowanych ok. 50 proc. miejsc.
Z danych, które można zobaczyć na stronie internetowej popularnego systemu rezerwacyjnego wynika, że np. w Rydzewie na 32 wyświetlone "adresy" zajętych jest 20, a w znanych z agroturystyki Kruklankach na 21 adresów wolnych jest jeszcze sześć.
To, że są rezerwacje jest dobrym sygnałem, bo znaczy, że jest potencjalne zainteresowanie. Nie wiadomo jednak, czy przełoży się to na rzeczywiste obłożenie. Równie dobrze ktoś może odstąpić od rezerwacji albo zarezerwować kilka adresów, a później dokonać wyboru jednego z nich - zastrzegł Kempa.
Dyrektor giżyckiego centrum przypomniał, że specyfika majówki na Mazurach polega na tym, że jest to rzeczywisty początek sezonu turystycznego i żeglarskiego, po niemal półrocznej przerwie zimowej.