30 września ( piątek) był ostatnim dniem stacjonowania wodnych karetek pogotowia na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. W tym roku ratownicy wypłynęli na wodę ponad 300 razy i udzielili pomocy 325 pacjentom. Pomocy kolejnym 321 osobom na wodzie udzieliły też załogi Mazurskiego Wodnego Pogotowia Ratunkowego.
Cztery karetki wodne pracowały na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich od początku czerwca. Do piątku ratownicy wypłynęli na wodę 317 razy i udzielili pomocy 325 osobom.
"Jeszcze w piątek rano pomogli dwóm osobom w Rynie, które wypoczywały w jednym z ośrodków w tym mieście" - poinformował dyżurny MOPR Karol Dylewski.
W mijającym sezonie wakacyjnym załogi karetek wodnych 144 pacjentów przekazały do szpitali. Stan dwóch osób był na tyle poważny, że transportowano je helikopterem LPR. Karetki wodne współpracowały często z innymi służbami - policją, strażą pożarną i MOPR-em. Strażacy wspomagali wodnych medyków w 24 akcjach, a policjanci w 27 akcjach.
Kolejny rok z rzędu najniebezpieczniejsze okazało się jezioro Tałty. Doszło na nim do dwóch śmiertelnych wypadków. W połowie czerwca zatonęła motorówka, pod pokładem której znajdowała się 8-letnia dziewczynka. W lipcu z pokładu jachtu wypadł w nocy mężczyzna, który także zatonął.
"Zanotowaliśmy także kilka tragicznych zdarzeń, które mają szczęśliwy finał. Do obu doszło na jeziorze Boczne nieopodal Rydzewa. W obu przypadkach udało się akcjami resuscytacyjnymi przywrócić do życia osoby, które tonęły, były wyciągnięte spod wody. Jedna z tych osób - 22-letni mężczyzna żyje i ma się dobrze, druga wciąż wymaga hospitalizacji"- powiedział Dylewski z MOPR.
Z obserwacji ratowników wynika, że w tym roku wypoczywający na Mazurach bardzo często wykazywali się brawurą, brakiem rozsądku. Dowodzi tego chociażby ostatnia akcja poszukiwawcza MOPR, do której doszło we wrześniu.
"Załoga wypłynęła po zmroku na jezioro i zgubiła się. Była wtedy bardzo gęsta mgła, odnalezienie tych ludzi graniczyło z cudem. Na dodatek na pokładzie była tak pijana osoba, że nie było z nią kontaktu. Na ten jacht trafili strażacy i dzięki temu wszystko skończyło się dobrze" - powiedział Dylewski.
W mijającym sezonie było 6 akcji poszukiwawczych. Wielu żeglarzom brakowało też umiejętności. MOPR mijającego lata wypływał do 121 akcji technicznych, które polegają na udzieleniu pomocy załogom, które utonęły na mieliźnie, kamieniach, czy z powodów technicznych nie były w stanie dotrzeć do portów. "Takiej pomocy udzielaliśmy przede wszystkim załogom houseboatów. Ludzie często nie radzą sobie z tymi potężnymi łodziami"- powiedział dyżurny MOPR.