Bez porozumienia w sprawie podwyżek w instytucjach miejskich w Olsztynie. Ostatnie mediacje urzędników z prezydentem Piotrem Grzymowiczem nie przyniosły przełomu. Pracownicy ratusza domagają się teraz 1300 złotych podwyżki, a prezydent proponuje 200 złotych.
Od kilku miesięcy w Olsztynie trwa spór między urzędnikami ratusza i pracownikami miejskich instytucji, a prezydentem miasta Piotrem Grzymowiczem. Chodzi o podwyżki. Jeżeli chodzi o pracowników ratusza, to - jak mówią przedstawiciele związku zawodowego "Symetria" - domagają się oni teraz 1300 złotych. Wcześniej mowa była o kwocie 1500 złotych podwyżki, skąd więc zmiana?
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz w czasie ostatnich mediacji zaproponował 200 złotych podwyżki brutto.
Związki zawodowe ze swojej strony postanowiły zejść z proponowanej kwoty podwyżki też o 200 złotych, a więc z 1500 do 1300 złotych brutto. Z uwagi na dużą rozbieżność, co do kwoty, nie doszło do podpisania porozumienia i na pewno dojdzie do kolejnego spotkania mediacyjnego - mówi adwokat Marcin Kotowski, który jest pełnomocnikiem związku zawodowego "Symetria".
Nie może być tak, że przedsiębiorca, jakim jest gmina Olsztyn, zakłada wzrost wydatków w każdej dziedzinie, tylko nie w wynagrodzeniach. My przecież nie domagamy się podwyżek, żeby jakoś podnieść swój poziom życia. Zarabiamy tak mało, że ciężko niektórym jest się utrzymać - mówi Ewa Wyka, przewodnicząca "Symetrii".
Jeżeli chodzi o pracowników innych instytucji np. miejskich przedszkoli, to ich pracownicy domagają się 700 złotych brutto podwyżki. Urzędnicy podkreślają, że dużym problemem obok niewielkich zarobków są braki kadrowe. W wielu działach są duże zaległości. Protestujący na razie nie będą zaostrzać swojego sporu i odstępować od pracy.
Ja pracuję nie dla prezydenta Olsztyna, a dla ludzi - mówi jedna z urzędniczek.
W maju prawdopodobnie odbędzie się kolejna manifestacja. Na razie przedstawiciele związków ujawniają, że ma być bardziej widoczna.