Na środę zaplanowany został pogrzeb ojca i trójki dzieci, którzy zginęli w pożarze domu jednorodzinnego w Idalinie. Dzisiaj przeprowadzono sekcję ich zwłok. Śledztwo w sprawie pożaru prowadzi prokuratura. Trwają zbiórki na rzecz ocalałej z pożaru matki z najstarszym synem
Dzisiejsza sekcja zwłok została zlecona przez opolską prokuraturę, która prowadzi śledztwo w sprawie piątkowego pożaru. Ogień zauważono około 20 minut po północy. Gdy na miejsce dojechały pierwsze zastępy strażaków, płomieniami objęty był już cały budynek.
Czekamy na opinię biegłego - mówi Marzena Czopek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Opolu Lubelskim, pytana o przyczyny pożaru we wsi Idalin. Dodaje, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że dom ogrzewany był piecykiem, tzw. kozą.
W budynku było drugie urządzenie grzewcze, ale nie było używane - dodaje prok. Czopek, powołując się na zeznania kobiety, która wraz z najstarszym synem zdołała uciec z płonącego domu. Butla gazowa znajdująca się w budynku miała być pusta.
Pogrzeb czterech ofiar pożaru: ojca, dwóch córek i syna ma się odbyć w środę w Boiskach, rodzinnej parafii mężczyzny. Jego żona i najstarszy syn trafili pod opiekę rodziny. Gmina Józefów nad Wisłą zaoferowała lokal zastępczy, przekazała też wsparcie finansowe. Pieniądze na pomoc dla matki i jej syna zbiera lubelska Caritas, natomiast na konto prywatnej internetowej zbiórki do poniedziałkowego popołudnia wpłynęło ponad 340 tys. złotych.
Budynek zniszczony przez pożar nie nadaje się do mieszkania. Był to drewniany dom z murowanymi dobudówkami.