50. urodziny będzie świętować w ten weekend Roztoczański Park Narodowy. W sobotę i niedzielę wstęp na ścieżki i do obiektów edukacyjnych będzie bezpłatny. Przy okazji warto też zajrzeć w inne zakątki Roztocza.
Roztoczański Park Narodowy jest jednym z najbardziej zalesionych w Polsce. Lasy zajmują około 94 proc. jego powierzchni. To stare, wielogatunkowe drzewostany. Właśnie one wyróżniają roztoczańskie lasy.
Występują tutaj wszystkie praktycznie gatunki z Polski, charakterystyczne tak dla nizin, jak i dla wyżyn - mówi Andrzej Wojtyło, dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego. Są sosny, jodły, są buczyny charakterystyczne dla pogórza. Nie trzeba jeździć po całej Polsce, wystarczy przyjechać do RPN i poznać praktycznie wszystkie zbiorowiska roślinne występujące w Polsce.
Roztoczańską roślinność można będzie w ten weekend oglądać nie płacąc za bilety wstępu. W sobotę i niedzielę (3 i 4 sierpnia) RPN nie będzie pobierać takich opłat.
Wszystkie obiekty RPN są udostępnione bezpłatnie. Tak te obiekty w postaci Ośrodka Edukacyjno-Muzealnego, Izby Leśnej, jak i wszystkie szlaki i ścieżki turystyczne - zapowiada Wojtyło. Park szykuje też dwudniowy festyn w Zwierzyńcu. Będzie mnóstwo gier, zabaw dla dzieci.
W programie są m.in. wycieczki z przewodnikami, zawody kawaleryjskie, pokazy musztry konnej, rajd rowerowy, warsztaty kamieniarskie oraz opowieści o żyjących w parku zwierzętach.
W ten weekend będzie można się także spotkać oko w oko z konikami polskimi, które są symbolem Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ich przodkami są dzikie tarpany, które niestety wyginęły.
Tarpan się skrzyżował z końmi domowymi, ale ostatnie egzemplarze, które zostały wyłapane w puszczach północno-wschodniej Polski w 1780 roku, trafiły tutaj do zwierzyńca. Później się wykrzyżowały z końmi domowymi - mówi dyrektor RPN. W czasie dwudziestolecia międzywojennego prof. Vetulani odtwarzał tę rasę zwierząt.
Tak powstał konik polski. Roztoczański Park Narodowy ma dwie hodowle tych zwierząt. Jedną wolnościową, która funkcjonuje od 1982 r., jest to 180 ha lasów, pól i łąk. Tam żyje około 15 koników polskich. Pozostała część, około 65 koników, żyje we Floriance w hodowli stajennej.
Koniki z hodowli wolnościowej nie mają nieograniczonej swobody. Ich teren jest ogrodzony. Czasem na ogrodzenie spada drzewo, albo w inny sposób powstaje w nim luka, wtedy koniki wydostają się na zewnątrz. Pracownicy RPN muszą je wtedy wyłapywać, bo zwierzęta lubią się częstować burakami z pól uprawnych. Konie mają z tego frajdę, rolnicy raczej nie. A park nie chce zadzierać z rolnikami.
Do hodowli we Floriance wiedzie leśna trasa, popularna wśród turystów na rowerach, którzy znajdą tu sporo wyznaczonych i oznakowanych tras turystycznych. W drodze do Florianki można dostrzec w lesie różne prace artystyczne, wtapiające się barwami w otoczenie. To pozostałość po Lubelskim Festiwalu Land Artu.
W stajni trafiamy na podwieczorek. W menu siano własnej produkcji z pól leżących na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Jeden z zajadających się koni zdaje się strofować inne, które też próbują skubnąć nieco siana.
To nie awantura, to jest zwykła hierarchia w stadzie - wyjaśnia Bartłomiej Kaproń, pracownik RPN. Gdy dominujące konie jedzą, pozostałe muszą czekać. Ale siana wystarczy dla wszystkich.
Zmęczeni wędrówkami turyści mogą się ułożyć na plaży nad stawami Echo w Zwierzyńcu. Działa tu strzeżone kąpielisko. Woda jest ciepła, proszę spróbować - mówi mężczyzna, który przyjechał tu z rodziną ze Świdnika.
Są też goście z dalszych stron, chociażby rodzina z Warszawy. Mama pracuje z dziećmi nad konstrukcją, która wygląda jak zalążek zamku z piasku. Robimy dookoła fosę, może to będzie fosa dla zamku, może dla jakiegoś domku - mówi warszawianka. Ze stolicy na Roztocze trochę się jedzie, ale młoda mama uważa, że było warto. Dzieciaki są zadowolone. Kawałek drogi, ale Roztocze jest piękne. Słońce świeci, jest ciepło, każdy ma dla siebie kawałek miejsca na plaży.
Z wodą można obcować bez moczenia choćby pięty. Wystarczy wybrać kajakowy spływ rzeką. Tuż obok Zwierzyńca co chwila widać z drogi tablice informujące o spływach. A to, co widać w nieodległej miejscowości Obrocz, wygląda niemal jak kajakowa zajezdnia.
Nad brzegiem krystalicznie czystej rzeki Wieprz są dosłownie setki różnokolorowych kajaków. A do wyboru jest kilka tras. Podstawowa, z Obroczy do Zwierzyńca, to około dwóch godzin - mówi pracownica jednej z wypożyczalni. Są też dłuższe trasy: do Bagna płynie się trzy godziny. W kajaku można spędzić nawet pół dnia.
Najpopularniejsza jest najkrótsza z tras, bo większość klientów to rodziny z małymi dziećmi, dla których dwugodzinny spływ jest optymalny.
Byliśmy bardzo zrelaksowani - mówi jedna z turystek wracających ze spływu. Fajna rzeka. Spokój, cisza - zachwala jej towarzysz.
Zupełnie inną rzekę można zobaczyć wybierając się za Józefów, w okolice Suśca. W szerokiej leśnej dolinie płynie Tanew. Zacienioną, przyjemnie chłodną dolinę wypełnia szum wody spływającej przez kolejne progi. Rzeka jest płytka, więc nie brakuje ludzi brodzących w zimnej wodzie. Wzdłuż rzeki można iść wyznaczoną ścieżką. Jedną z atrakcji jest wodospad na rzece Jeleń.
Takie atrakcje zapewnia rezerwat Szumy nad Tanwią. Nazwa idealnie pokrywa się z rzeczywistością. Szum wręcz wypełnia głowę. Niby hałas, ale kojący. Zwłaszcza dla turystów, którzy przybyli tu z miast.
To jest taki przyjemny huk. Nie taki, jak w dużym mieście. Tutaj ten huk uspokaja, a w dużym mieście rozprasza - mówi młody turysta. Można się w tym szumie wyciszyć, proszę wierzyć - stwierdza jego mama, która przyjeżdża tu regularnie.
Po 25-letniej przerwie przyjechała tu inna turystka. Postanowiła pokazać szumy swojej nastoletniej córce. Dziewczyna jest zachwycona. Mi się bardzo podoba. Natura, zielono, pięknie, nie trzeba daleko wyjeżdżać, tutaj w Polsce wszystko jest.
Jest znacznie więcej, bo przyrodniczych atrakcji Roztocza wystarczy na dłuższy pobyt. Do obejrzenia jest jeszcze wiele innych miejsc.