3-letnia dziewczynka została postrzelona ze strzelby gładkolufowej przez swoją matkę, gdy kobieta celowała do znajdujących się w kurniku szczurów. Dziecko trafiło do szpitala z obrażeniami klatki piersiowej, ramienia i okolicy barku. Mąż kobiety chciał w nietypowy sposób pomóc swojej żonie uniknąć odpowiedzialności za to zdarzenie.
Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 roku w miejscowości Brzeziny w Lubelskiem.
Śledczy ustalili, że Marlena B. wyganiała szczury ze starego drewnianego kurnika znajdującego się na terenie swojego gospodarstwa. Kobieta przyniosła strzelbę gładkolufową i strzeliła w kierunku szczurów. Śrut przebił ścianę i trafił w dziecko.
Oddała strzał z pomieszczenia kurnika do szczura, używając amunicji o zbyt dużej sile rażenia, co doprowadziło do przebicia ściany i przejścia śrutu na zewnątrz - wskazał w akcie oskarżenia prokurator Paweł Banach dodając, że Marlena B. nie zachowała ostrożności przy posługiwaniu się bronią palną, nie upewniła się, czy może oddać bezpieczny strzał i doprowadziła do urazu dziecka.
Kobieta zaalarmowała wracającego z pola męża i wspólnie z nim zawiozła córkę do szpitala. U dziecka stwierdzono liczne rany m.in. klatki piersiowej, ramienia i okolicy barku, które spowodowały chorobę realnie zagrażającą życiu.
Po powrocie do domu, jak wskazała prokuratura, Mariusz B. wszedł do garażu i z tej samej broni strzelił przez metalowe drzwi trafiając zatrudnionego w gospodarstwie mężczyznę. Pokrzywdzony tuż przed oddaniem strzału podszedł do drzwi na odległość 1 metra, chcąc sprawdzić, czym zajmuje się Mariusz B. - napisano.
Jak podano, w wyniku postrzału pokrzywdzony odniósł liczne obrażenia lewej goleni skutkujące problemami zdrowotnymi przez ponad 7 dni.
Według śledczych, Mariusz B. usiłował pomóc żonie uniknąć odpowiedzialności karnej. Mariusz B., chcąc pomóc Marlenie B. uniknąć odpowiedzialności karnej za spowodowanie obrażeń córki, w celu wykazania okoliczności przypadkowego wystrzelenia broni palnej podczas jej czyszczenia, upozorował oddanie strzału z wnętrza garażu przez jego metalowe drzwi - napisano w akcie oskarżenia. Dodano, że oskarżony nie upewnił się o możliwości bezpiecznego oddania strzału.
Mariusz B. i Marlena B. przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Nie byli wcześniej karani. Jak wskazano w akcie oskarżenia, Mariusz B. i Marlena B. posiadali pozwolenie na broń, ale użyli jej niezgodnie z zakresem pozwoleń, które wydane były do celów sportowych i kolekcjonerskich.
Badanie wykazało, że małżonkowie byli trzeźwi.
Bezpośrednio po wypadku do oddania niekontrolowanego strzału podczas czyszczenia broni przyznała się matka dziewczynki. Badająca sprawę Prokuratura Rejonowa w Rykach początkowo ustaliła, że to Mariusz B. nieostrożnie obchodził się z bronią, która wystrzeliła raniąc dwie osoby. Ze względu na stopień skomplikowania sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Lublinie, a prowadzenie śledztwa powierzono Wydziałowi Kryminalnemu Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do 3 lat, a za poplecznictwo (czyli udzielanie sprawcy przestępstwa pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej) - do 5 lat więzienia.