Na przejściu granicznym Zosin – Ustiług są już odprawiane pojazdy ciężarowe nieprzewożące ładunku, w kierunku z Ukrainy do Polski – poinformował Lubelski Urząd Wojewódzki. Powrotu z Ukrainy bez kolejki, osobnym pasem domagali się protestujący od poniedziałku przewoźnicy.
"Od piątku od godz. 7 w drogowym przejściu granicznym Zosin - Ustiług, w kierunku z Ukrainy do Polski, będą odprawiane również pojazdy ciężarowe nieprzewożące ładunku" - przekazał w komunikacie Lubelski Urząd Wojewódzki oraz Nadbużański Oddział Straży Granicznej.
Jest też postęp w sprawie innych postulatów transportowców - ustalił reporter RMF FM Paweł Balinowski. W Hrebennem od 15 września wprowadzone zostaną 24-godzinne kontrole weterynaryjne, czego domagali się protestujący - obecnie to 12 godzin na dobę. Zatrudniono tam dwóch dodatkowych inspektorów. Czasowo wzmocnione zostanie też przejście w Dorohusku, też dwoma weterynarzami, ale dopiero, gdy skończy się protest.
Są też plany otwarcia w celu umożliwienia powrotów pustych tirów budowanego przejścia w Malhowicach na Podkarpaciu. To może wydarzyć się 2 października, ale nie wiadomo, czy strona ukraińska zdąży z pracami - na razie to przejście to plac budowy.
Na razie na koniec protestu się nie zanosi. Protest trwa i będzie rozszerzony o inne przejścia - powiedział przewodniczący Zamojskiego Komitetu Protestacyjnego Przewoźników Łukasz Białasz. Jak przekonywał - protestujący domagają się przywrócenia osobnego pasa dla ciężarówek wracających "na pusto" w Dorohusku. Jeśli do tego nie dojdzie, nie odblokują przejścia.
Protest rozpoczął się w poniedziałek. Powodem blokady są m.in. utrzymujące się do kilku tygodni długie kolejki ciężarówek chcących wjechać do Polski.
Wśród oczekujących od poniedziałku na przejazd jest pan Sylwester, z którym rozmawiał reporter Krzysztof Zasada. Dziś nasz słuchacz jest 15 kilometrów od przejścia. W ciągu doby pokonał około 700 metrów. Według niego jednym z powodów trudności w rozładowaniu potężnej kolejki może być zapewnienie priorytetu odpraw transportu paliw.
Sytuacja wygląda tak, że jadą cały czas cysterny. Są puszczane bez kolejki, a takie zwykłe ciężarówki stoją w kolejce i raz na jakiś czas coś wpuszczą - tłumaczy pan Sylwester.
Jak dodał, wielodniowe czekanie jest wyjątkowo uciążliwe. Są lasy dookoła i tyle. Od czasu do czasu przejeżdża samochód i sprzedaje wodę, a także jedzenie. To są miejscowi ludzie, którzy sprzedają obiady. Ja mam kuchenkę, w samochodzie jest lodówka i zamrażalka. Spodziewałem się tego i się zaopatrzyłem - tłumaczył.
Żadne lądowe przejścia graniczne nie są przystosowane do odprawy takiej ilości towarów, które powinny być wysyłane drogą morską - tak lubelska Izba Administracji Skarbowej komentuje blokadę przejścia granicznego w Dorohusku zorganizowaną przez oburzonych przewoźników.
Duże kolejki ciężarówek chcących wjechać do Polski utrzymują się od kilku tygodni. Przed weekendem w kolejce było ponad 2,7 tys. pojazdów, co oznacza 110 godzin oczekiwania.
W czwartek w kolejce do przejścia w Dorohusku po ukraińskiej stronie granicy znajdowało się 2680 samochodów ciężarowych, tj. 106 godzin oczekiwania. Natomiast na wyjeździe z Polski na Ukrainę w kolejce stało 840 pojazdów, tj. 38 godzin oczekiwania.
Jak wyjaśnił rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś, kolejki ciężarówek po ukraińskiej stronie wynikają z dużego wzrostu transportu towarów, głównie produktów zbożowych czy żywnościowych, które podlegają obowiązkowej kontroli m.in. przez służby: weterynaryjnych, sanitarnych, fitosanitarnych.