Rozpoczął się protest sędziów piłkarskich na Lubelszczyźnie. W niższych klasach rozgrywkowych trwa cichy strajk. Przed rozpoczynającą się w weekend ostatnią jesienną kolejką większość arbitrów-amatorów z okręgu lubelskiego zrobiło sobie wolne od sędziowania. To nieoficjalny i spontaniczny bunt, którego tłem jest bezpieczeństwo sędziów na stadionach i działania Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.
Impulsem do nieoficjalnego protestu było skreślenie z listy obserwatorów Wojciecha Reka - arbitra, który zawodowo jest radcą prawnym. Reprezentował on kolegów w sprawach, kiedy zostali zaatakowani słownie, fizycznie czy byli nękani przez zawodników, trenerów i działaczy - mówi anonimowo jeden z sędziów amatorów.
Pragnący zachować anonimowość sędzia-amator twierdzi, że lubelski związek, mimo konwencji PZPN, nie staje w obronie arbitrów pokrzywdzonych podczas meczów, choć wspomniana konwencja wymusza na regionalnym związku takie działanie. W Lubelskim Związku Piłki Nożnej nie ma bowiem zatrudnionego prawnika, który mógłby sędziom pomagać.
Wojciech Rek uważa, że został skreślony z listy obserwatorów, ponieważ egzekwowanie prawa nie podobało się trenerom, działaczom czy piłkarzom. Konflikt zaczął się rok temu, kiedy został zdegradowany do IV ligi. W połowie października tego roku całkowicie usunięto go z listy obserwatorów.
Być może to jest takie myślenie, że jeżeli ja zostanę odseparowany od sędziów, to stracę z nimi kontakt. Skoro stracę kontakt, to być może oni przestaną do mnie przychodzić w tych sprawach. Być może tych spraw będzie mniej i wszyscy będą mieli święty spokój - mówi Wojciech Rek.
Jak tłumaczy mecenas, w przeszłości było kilka takich spraw, które miały trafić na wokandę, ale z różnych powodów, np. nacisków, sędziowie rezygnowali.
Również w tym roku była taka sprawa, która trafiła do mnie do analizy. Wskazałem, jakie są możliwości i na dziś sędzia nie zdecydował się na wszczęcie tego postępowania. Mam informację, że były naciski ze strony członka prezydium zarządu Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, żeby to wyciszyć - mówi.
Według informacji reportera RMF FM, urlopy wzięło 70 proc. sędziów z Lublina. Mimo to, związkowi udało się zapewnić obsadę meczów, ponieważ arbitrów ściągnięto z sąsiednich okręgów i wyższych lig. Było to o tyle łatwiejsze, że część lig skończyła już wcześniej rozgrywki. Jak mówi anonimowo inny sędzia, były naciski w stosunku do niektórych sędziów, którzy złożyli wnioski o urlopy.
Zaczęły się telefony od zarządu Kolegium Sędziów, w których straszono sędziów, że jeśli wezmą urlop, nie dostaną awansu albo zostaną zdegradowani do niższej klasy rozgrywkowej - usłyszał nasz dziennikarz.
Sędziowie mówią, że protest jest ostrzeżeniem dla związku, ponieważ jeśli w przerwie zimowej problemy nie zostaną rozwiązane, to wiosną sędziowie amatorzy mogą nie zacząć ligi. Oprócz kwestii bezpieczeństwa, w grę wchodzą również sprawy finansowe, np. obniżenie stawek za sędziowanie drugiego meczu w danym dniu, co ma być niezgodne - ich zdaniem - z przepisami PZPN.
Prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Bartnik powiedział w rozmowie telefonicznie, że oficjalnie komentować sprawy nie chce. Potwierdził jednak, że grupa sędziów amatorów wzięła urlop od sędziowania, ale zapewnił, że nie ma to wpływu na rozegranie ostatniej kolejki.