​Pierwszy transport pomocy dla powodzian w Słowenii wysłany przez PCK dotarł nad ranem na miejsce. Była to żywność z długim terminem przydatności oraz 8 tys. sztuk pakietów higienicznych. "Czekamy teraz na informacje od słoweńskiego Czerwonego Krzyża, co jest najbardziej potrzebne" - mówi Maciej Budka szef lubelskiego PCK, z którego magazynu wysyłana jest pomoc. Czerwony Krzyż zbiera tylko pieniądze.

REKLAMA

Transport, który wyruszył wczoraj rano z Lublina, dojechał w 2 miejsca: do miasta Celje oraz do Lubljany. Pojechało to, o co prosili Słoweńcy, czyli żywność i materiały higieniczne spakowane w gotowe zestawy - mówił RMF Piotr Pokorny, koordynator transportu. Grupa wolontariuszy wraca już do Polski.

Co dalej? PCK zbiera pieniądze, a nie dary rzeczowe. W tej chwili oczekujemy od słoweńskiego Czerwonego Krzyża informacji, co jest najbardziej potrzebne, jakiego rodzaju nasza pomoc powinna być tam wysłana - mówi Maciej Budka, szef lubelskiego oddziału PCK.

Chodzi o to, żeby ich nie zarzucić pomocą, której oni nie potrzebują, bo to będzie dla nich tylko kłopot. Za zebrane pieniądze będzie można kupić to, co będzie w dalej chwili najbardziej potrzebne i najlepiej gdzieś na miejscu, żeby szybko mogło dotrzeć - dodaje Budka.

Można się domyślać, że najbardziej będą potrzebne osuszacze, bo skala powodzi jest ogromna. Pracownicy PCK robią rozeznanie, gdzie można teraz kupić urządzenia.

W Słowenii od około 3 tygodni dochodzi do obfitych opadów deszczu. W wyniku katastrofalnych powodzi zginęło już sześć osób - poinformował portal Metropolitan.

W wielu miejscowościach na północy kraju w ciągu ostatnich kilku dni spadło ok. 200 litrów deszczu na m2 - jest to średnia ilość opadów dla jednego roku.