Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi w Lublinie brakuje żywności. "Gdyby była jakaś dodatkowa, nagła potrzeba, nie mielibyśmy zbytnio, czego wydać" - nie ukrywa Maciej Budka, dyrektor lubelskiego biura okręgowego PCK.
Dostajemy bardzo dużo żywności z Polski i z Europy. I bardzo dużo rozdajemy - mówi Budka.
To, co jednego dnia wjeżdża do magazynu, następnego jest już w drodze do potrzebujących. Tiry jadą na wschód Ukrainy, nawet w rejony bezpośrednio przylegające do frontu. Duża część żywności zostaje w Polsce - potrzebują jej samorządy oraz instytucje, które na miejscu opiekują się uchodźcami.
Tylko z lubelskiego magazynu tygodniowo odjeżdża 15 TIR-ów żywności - dodaje Maciej Budka. To sprawia, że w tej chwili nie ma mowy o zrobieniu jakichkolwiek zapasów - wyjaśnia.
Wyraźnie zmniejszyła się liczba darów przekazywanych przez mieszkańców. Lubelskie PCK bazuje na instytucjach i oddziałach Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Apelujemy o wsparcie. Jeśli ktoś chce pomóc, bardzo chętnie przyjmiemy dary. Przy czym proszę, by nie robić zakupów zbiorowych różnych produktów, ponieważ one i tak są potem segregowane na poszczególny asortyment. Ale gdyby np. ktoś chciał kupić zgrzewkę makaronu, konserw czy mąki to taka pomoc jest jak najbardziej oczekiwana. Z góry dziękujemy - dodaje Budka.