Pod koniec sierpnia nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej nad Lubelszczyzną przez niezidentyfikowany obiekt. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, takie są ostatecznie wnioski raportu specjalnej komisji.

REKLAMA

Specjalna komisja powołana w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych badała możliwość wlotu nad Polskę rosyjskiego drona. Do zdarzenia miało dojść 26 sierpnia. 10-dniowe poszukiwania szczątków maszyny zakończyły się fiaskiem.

Komisja pozostałe wnioski ze swej opinii utajniła. Jak usłyszał Krzysztof Zasada, chodzi o to, by postronne osoby nie mogły ustalić, co może nie działać w naszym systemie monitoringu czy procedurach.

Pojawiały się dotąd dwie wersje powodu alarmu w obronie powietrznej. Po pierwsze, mowa była o zjawisku meteorologicznym. Po drugie, mogło też chodzić o zakłócenia elektroniczne albo awarię systemu.

26 sierpnia polskie służby zauważyły niezidentyfikowany obiekt, który miał przebywać w polskiej przestrzeni powietrznej kilkadziesiąt minut. Potem zniknął z ekranów w okolicach wsi Tyszowce.

Przez dziesięć dni setki mundurowych przeczesały 200 kilometrów kwadratowych Lubelszczyzny w poszukiwaniu szczątków obiektu. Na nic nie natrafiono.