W lubelskim pogotowiu ratunkowym brakuje karetki bariatrycznej, czyli ambulansu do przewozu pacjentów cierpiących na otyłość olbrzymią. W skrajnych przypadkach o pomoc w transporcie trzeba prosić straż pożarną

REKLAMA

Problem narasta wraz z wagą pacjentów - mówi Jakub Stańczyk, koordynator medyczny Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. Jego karetki bardzo często wyjeżdżają do chorych z dużą otyłością. Praktycznie codziennie są pacjenci, którzy wymagają do ewakuacji większej liczby osób niż załoga karetki pogotowia - przyznaje.

W takich sytuacjach ratownicy wzywają drugi ambulans, albo proszą o pomoc strażaków.

Najczęściej wygląda to w ten sposób, że przy użyciu odpowiednich noszy wynosimy taką osobę - wyjaśnia mł. kpt. Tomasz Stachyra z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.

Sam transport karetką też bywa problematyczny. Standardowe nosze, jak tłumaczy nam Jakub Stańczyk, mają udźwig 270 kg. Natomiast one są wąskie - zauważa koordynator pogotowia. I dodaje, że nie każdy pacjent może się na takich noszach zmieścić. W skrajnych przypadkach zdarzało się w granicach naszego województwa, że do pomocy w transporcie potrzebowaliśmy wozu strażackiego.

Także dla szpitali przyjęcie pacjenta z otyłością olbrzymią może być wyzwaniem ze względu na udźwig standardowego łóżka. Liczbę dorosłych Polaków cierpiących na ten typ otyłości można szacować na półtora miliona. A to niemal tyle, ilu mieszkańców ma Warszawa.