Na to i inne pytania odpowiada Dr Marlena Stradomska - psycholog, psychoterapeuta, suicydolog, autorka publikacji naukowych i popularnonaukowych. Jest też m.in. kierownikiem placówki socjoterapeutycznej Towarzystwa Nowa Kuźnia w Lublinie.

REKLAMA

Krzysztof Kot: Są pozytywy miłości?

Dr Marlena Stradomska: Jest bardzo dużo pozytywnych aspektów. Budowanie relacji jest czymś szalenie ważnym. Dzięki temu, że jesteśmy zakochani i mamy drugą osobę, bardzo często, jeżeli to jest relacja prawidłowa, mamy np. wyższe poczucie bezpieczeństwa, lepiej się czujemy. Miłość wpływa nawet na to, że mamy mniej kortyzolu, czyli hormonu stresu w sobie. Możemy też mieć zwiększoną samoocenę, poczucie własnej sprawczości. Możemy częściej słuchać komplementów i dzięki temu wychodząc na zewnątrz, aż tak bardzo się nie przejmujemy np. krytyką.

Ale to nie jest takie złudne? Wprawiamy się tylko w stan psychiczny?

Rzeczywiście miłość, zakochanie możemy interpretować, jako pierwsze stadium choroby psychicznej. Skupmy się jednak na pozytywach. Dobrze mieć kogoś bliskiego. Czy to jest relacja partnerska, przyjacielska, bo miłość może mieć różne aspekty. Dobrze też spędzić ten czas Walentynek nie tak żeby się dobijać i myśleć, że kolejny rok spędzam sam, czy sama, jeśli już tak się przytrafiło. Nie zawsze ta miłość romantyczna może mi być potrzebna w danej chwili. Może mam na ten moment inne priorytety?

Tak miłość romantyczna, sama Pani zaczęła. Wiadomo, że te och, ach, motyle w brzuchu, itd. mają jedną zasadniczą wadę, że przychodzi proza życia.

To jest oczywista sprawa, ale ważne jest jednak, żeby każdego dnia planować coś, co może nam sprawić radość. Może to być dla dziewczyn maseczka a dla mężczyzn pójście na siłownię, czy robienie różnych wspólnych rzeczy. Dla przykładu spacer, zaplanowane wyjście na koncert, wystawę. Robić coś, co będzie spoiwem. Relacja sama się nie zbuduje, a bez pielęgnowania się rozpadnie. Nikt nie powiedział, że budowanie relacji jest czymś prostym. To nie jest jak w bajce, że po ślubie żyli długo i szczęśliwie. Patrząc ewolucyjnie człowiek potrzebuje drugiego człowieka. Kiedyś nasi przodkowie głównie po to, żeby przedłużyć gatunek. Teraz trochę się to zmienia. Dobrze jest robić coś z kimś wspólnie. Często moi pacjenci mówią, że np. etap, kiedy zamieszkali razem to najlepsze, co zrobili. Pytam, dlaczego? Oni mówią, że mają więcej czasu na robienie czegoś wspólnie. Optymalizacja czasu pracy nad tym związkiem, bo już np. nie musieli dodatkowo liczyć tego czasu na dojazdy do siebie.

Zamieszkali razem, a potem okazało się, że nie byli w stanie razem ze sobą wytrzymać, bo ten lubi to ona lubi tamto? I zaczynają się konflikty

Tak też jest. Rozwodów jest więcej niż zawartych małżeństw. Dlatego to nie jest na pewno proste zadanie. Na "żyli długo i szczęśliwie" trzeba cały czas pracować. Nie można leżeć przed telewizorem i nic nie robić. Nie przynieść tej szklanki wody, czy herbaty. Nie interesować się. Jeśli będziemy bierni, ta relacja może pójść w zupełnie inną stronę niż byśmy chcieli.