Lubelscy cyrkowcy będą tworzyć wspólny spektakl z mieszkańcami ośrodków dla cudzoziemców w Wohyniu i Berezówce oraz z mieszkańcami tych miejscowości. Prace mają się zacząć 17 czerwca, a ich efekty będzie można zobaczyć nie tylko w Wohyniu i Berezówce, ale także podczas grudniowej imprezy cyrkowej w Lublinie.

REKLAMA

Wohyń i Berezówka to niewielkie miejscowości w Lubelskiem. Łączy je to, że w obydwu znajdują się ośrodki dla cudzoziemców. Do obu tych miejsc wybierają się artyści z lubelskiej Fundacji Sztukmistrze. Nie tylko ze swoimi występami, ale również po to, żeby stworzyć nowe widowisko wspólnie z mieszkańcami ośrodków i mieszkańcami tych miejscowości.

Prezentujemy sztukę cyrkową, bo wierzymy, że jest to coś uniwersalnie zrozumiałego w różnych kulturach. Nie trzeba znać języka, nie trzeba znać jakichś szczególnych kodów kulturowych - tłumaczy Joanna Reczek-Szwed z Fundacji Sztukmistrze. Wiemy, że to się sprawdza, a widzimy taką potrzebę. Społeczeństwo nam się zmienia, pojawiają się nowe osoby. Leży nam to na sercu, jest to dla nas ważny temat, żeby łączyć. Możemy żyć do siebie plecami, a to się nie sprawdza. Możemy zrobić coś wspólnie, podziwiać, śmiać się. I zobaczyć, że wcale nie jesteśmy od siebie tak bardzo różni. Łączy nas ten podziw dla latającej akrobatki, dla żonglera, wspólnie bijemy brawo.

Prace z naturszczykami zaczną się 17 czerwca w Berezówce. Efekty będzie można zobaczyć nie tylko we wspomnianych miejscowościach, ale także pod koniec roku podczas Variete organizowanego przez Fundację Sztukmistrze. Variete jest pokazem umiejętności artystów tzw. nowego cyrku. Właśnie w tym gronie mają wystąpić ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z cyrkiem, w tym osoby, które w Polsce mieszkają od niedawna i wychowały się w innych kulturach.

Jaki spektakl będzie efektem tych warsztatów? To się dopiero okaże. Fundacja nie ma gotowego scenariusza, w który musieliby się wpasować uczestnicy zajęć. Artystyczna burza mózgów - opisuje Reczek-Szwed. Zastrzega, że wszystko zacznie się od kilkudniowej nauki technik cyrkowych. Do wyboru jest m.in. żonglerka, akrobatyka powietrzna, akrobatyka partnerska, kule ekwilibrystyczne i diabolo. Uczniowie zazwyczaj wybierają dwie.

Organizatorka zajęć twierdzi, że sztuka cyrkowa przydaje się też w codziennym życiu. Nie tylko dlatego, że kształtuje refleks, spostrzegawczość i sprawność, ale też dodaje pewności siebie.

Nagle prostujemy się, głowa nam się podnosi i włącza nam się taka wiara, że jeżeli to mi się udało, to jestem w stanie osiągnąć dużo więcej - opowiada Reczek-Szwed. Tak na sucho, to wiem, że to brzmi absurdalnie. Ale jestem trenerką cyrkową już od wielu lat i spotkałam mnóstwo osób, które nie wierzyły w siebie totalnie. I potem, jak stanęły na kuli ekwilibrystycznej, co jest szalenie trudne, to nagle właśnie ta przemiana się dokonywała. Myślę, że właśnie ta walka z tremą, chociaż jest jakimś wyzwaniem, to też uczy nas i daje nam później duży ładunek do takiego życia codziennego.