Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił w piątek decyzję wójta gminy Dorohusk zakazującą zgromadzenia przewoźników przed przejściem granicznym w tej miejscowości. Oznacza to, że transportowcy od poniedziałku będą mogli znów protestować na drodze dojazdowej do granicy z Ukrainą.
Protest polskich przewoźników na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się 6 listopada.
W poniedziałek, 11 grudnia, wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa cofnął zezwolenie na zgromadzenie na drodze dojazdowej do przejścia granicznego z Ukrainą. Sąd Okręgowy w Lublinie ma 30 dni na rozpatrzenie odwołania protestujących przewoźników w tej sprawie.
Z kolei w piątek SO rozpatrzył zażalenie przewoźników na decyzję wójta zakazującą nowego zgromadzenia (zaplanowanego na poniedziałek, 18 grudnia), o które we wtorek zawnioskowali przewoźnicy. "Sąd postanowił uchylić decyzję wójta gminy Dorohusk z dnia 13 grudnia 2023 r." - poinformował sędzia Piotr Ryng.
SO uznał, że wójt nie mógł odmówić możliwości zorganizowana protestu, powołując się na zagrożenie utraty mienia w znacznych rozmiarach, bo jednocześnie nie wykazał konkretnych możliwych strat. Sąd nie podzielił tej argumentacji, twierdząc m.in., że protest nie ma na celu całkowitego zablokowania odpraw, a jedynie ich spowolnienie.
To oznacza, że w nocy z niedzieli na poniedziałek przewoźnicy mogą znów protestować na dojeździe do granicy i zapowiadają, że to zrobią. Wójt może się odwołać od decyzji sądu w ciągu 24 godzin, ale zaczyna się weekend i wymiar sprawiedliwości nie zdąży rozpatrzyć ewentualnego zażalenia przed datą rozpoczęcia protestu.
Według danych policji, w 45-kilometrowej kolejce do odprawy przez Dorohusk oczekuje w piątek ok. 1,7 tys. samochodów ciężarowych. Sznur pojazdów sięga do miejscowości Chojno Nowe Pierwsze na drodze krajowej nr 12. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi 55 godzin.
Protest polskich przewoźników na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się 6 listopada. Strajkujący przepuszczają kilka aut na godzinę.
Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny w Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Natomiast w Medyce od 23 listopada protestują rolnicy z organizacji "Oszukana wieś". Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy. Zapowiadają, że będą protestować do skutku.
W czwartek gościem internetowego Radia RMF24 był Rafał Mekler - lider Konfederacji na Lubelszczyźnie i jeden z organizatorów protestu polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. W środę uczestniczył on w Lublinie w spotkaniu z Dariuszem Klimczakiem, nowym ministrem infrastruktury.
Jak mówił w rozmowie z Piotrem Salakiem, "jestem miło zaskoczony odmienną relacją z ministerstwem i odmiennym podejście". Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale dajemy po tych rozmowach ministrowi mandat zaufania i czas, żeby się tym zajął - mówił.