​Rozwiązanie umowy z architektami to jeden z możliwych scenariuszy - przyznają władze Lublina, które nie dostały wciąż zamówionego projektu stadionu żużlowego. Spór dotyczy pieniędzy. A kibice, choć szczęśliwi ze zwycięstwa Motoru Lublin, pytają o to, jak długo jeszcze będą czekać

Tysiące kibiców świętowało wczoraj zdobycie przez Motor Lublin tytułu Mistrza Polski. Mecz rozegrano na stadionie przy Al. Zygmuntowskich, który jest dla kibiców za mały. Dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania stała już kolejka po bilety. 

Bilety rozchodzą się w trzy minuty - mówi jeden z kibiców Motoru, który liczy na to, że miasto zbuduje nowy stadion. Cały okręg przyjeżdża: Chełm, Zamość, Hrubieszów - dodaje inny fan żużla. Jest rozgoryczony tym, że taki obiekt dotąd nie powstał. Od pandemii tak nas w błąd wprowadzają - ocenia.

Miasto już ponad dwa lata temu zamówiło projekt wielofunkcyjnego obiektu z funkcją stadionu żużlowego, który miałby postać w dolinie Bystrzycy w rejonie ul. Ciepłej. W sierpniu 2022 r. urząd miasta poinformował o podpisaniu umowy na ponad 7,4 mln zł.

Termin opracowania dokumentacji to 18 miesięcy od momentu podpisania umowy, co oznacza, że w pierwszym kwartale 2024 roku miasto będzie posiadało kompletny projekt i aktualną wycenę nowego stadionu - ogłosili urzędnicy.

Chociaż zaczął się czwarty kwartał 2024 r., miasto wciąż nie ma dokumentacji. 

Umowa jest umową - stwierdza Tomasz Fulara, zastępca prezydenta Lublina -Termin został przekroczony. Ta umowa przewiduje sankcje, przewiduje też tryb rozwiązania umowy i każdą z tych opcji bierzemy pod uwagę.

Rozwiązanie umowy z architektami to jeden z możliwych scenariuszy

Rozwiązanie umowy mogłoby opóźnić przygotowanie inwestycji nawet o dwa lata. Trzeba byłoby ogłosić nowe postępowanie na dokumentację - przyznaje Fulara. Miasto musiałoby też dać czas nowemu wykonawcy na przygotowanie projektu.

Nawet bez tego kibice jeszcze długo poczekają na stadion żużlowy. Sama budowa, jak szacuje urząd miasta, może trwać nawet trzy lata. Jej koszty mogą wynieść 300 mln zł, a miasto musiałoby jeszcze zdobyć te fundusze. Wspomniana kwota to wstępny szacunek. Dokładniejszy kosztorys ma się znaleźć w zamówionej przez miasto dokumentacji.

Spór między samorządem a projektantem dotyczy też zapłaty za dokumentację. Jej wykonawcy chcą większej zapłaty. 

Firma, żeby żądała więcej pieniędzy, musiałaby złożyć prawidłowy wniosek w tym zakresie, zgodnie z procedurą zamówień publicznych. Taki kompletny wniosek nie został przez tę firmę złożony - stwierdza zastępca prezydenta Lublina. 


Opracowanie: