Zarzuty udziału w bójce z użyciem niebezpiecznych narzędzi usłyszało pięciu mężczyzn biorących udział w strzelaninie na terenie myjni samochodowej w Łodzi. Doszło do niej przy ulicy ul. Rokicińskiej w nocy z soboty na niedzielę.
Ciężko ranny mężczyzna walczy w szpitalu o życie.
Według śledczych te niebezpieczne narzędzia to broń palna, łom, miotacze gazowe i przedmiot przypominający maczetę.
Według naszych ustaleń, kierowca bmw strzelał do innego mężczyzny, który biegł w jego stronę z siekierą. Po oddaniu strzałów kierowca bmw odjechał.
Policjanci, kiedy przyjechali na miejsce znaleźli otwartego mercedesa z kluczykami w środku i dwoma telefonami na masce. Na zewnątrz były liczne ślady krwi.
W nocy z soboty na niedzielę policyjni eksperci i biegli pracowali na miejscu kilka godzin. Zabezpieczyli ślady i nagrania z monitoringu oraz pięć samochodów, które będą poddawane oględzinom.
Po zdarzeniu zatrzymani zostali czterej mężczyźni w wieku od 27 do 43 lat. Piąty podejrzany został zatrzymany w nocy z niedzieli na poniedziałek na Pomorzu. Zdaniem śledczych, to właśnie 45-latek podejrzany jest o usiłowanie zabójstwa.
"W odniesieniu do pozostałych podejrzanych można mówić o zagrożeniu karą pozbawienia wolności do lat 8. Wczoraj już, w odniesieniu do jednego z mężczyzn, co do którego sformułowano zarzuty dotyczące udziału w bójce, skierowany został wniosek o tymczasowe aresztowanie. Z ustaleń, zwłaszcza zapisów monitoringu wynika, że jego udział w zdarzeniu był znaczący. Co do pozostałych podejrzanych o takie same czyny (3 mężczyzn) prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze, w szczególności policyjny dozór, a także zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób z innymi ze współpodejrzanymi" - twierdzą śledczy.
"Wszystko wskazuje na to, że doszło do spotkania dwóch grup powiązanych ze sobą, najprawdopodobniej działalnością przestępczą. Każda ze stron wyposażona była w przedmioty niebezpieczne" - podkreślają prokuratorzy.