Pijany 59-latek, który podczas transportu do izby wytrzeźwień zaatakował ratownika scyzorykiem, został zatrzymany do dyspozycji prokuratury. Jeszcze w czwartek ma odbyć się przesłuchanie mężczyzny, po którym zapadnie decyzja o postawieniu mu zarzutów.
Do zdarzenia doszło w środę. Jak wynika z ustaleń śledczych, przed godz. 15 do stacji ratownictwa medycznego dotarło zgłoszenie, z którego wynikało, że na przystanku MPK przy Placu Niepodległości w Łodzi leży mężczyzna, który może znajdować się pod wpływem alkoholu.
Ratownicy medyczni podjęli decyzję o przewiezieniu nietrzeźwego do Miejskiego Centrum Terapii i Profilaktyki Zdrowotnej.
Mężczyznę umieszczono w karetce, zapinając pasy bezpieczeństwa. W pewnym momencie zaczął zachowywać się niespokojnie - próbował się wypiąć, wyjął z kieszeni scyzoryk i wykonał, trzymając go w prawej ręce, ruch w kierunku ratownika. Pokrzywdzony zdołał wytrącić narzędzie z ręki. Nie doznał żadnych obrażeń ciała - zrelacjonował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Zespół karetki pogotowia obezwładnił pacjenta, który używał słów wulgarnych i obelżywych. Na miejsce wezwana została policja. Napastnik został zatrzymany. Z badania stężenia alkoholu w jego organizmie wynikało, że przekraczało ono 3 promile.
Po wytrzeźwieniu mężczyzna zostanie przesłuchany przez prokuratora, który podejmie decyzję, co do zarzutów.
Jak zaznaczył prok. Kopania, ratownicy medyczni, zgodnie z przepisami, korzystają z ochrony jak funkcjonariusz publiczny. W tym przypadku czynna napaść zagrożona jest karą nawet do 10 lat pozbawienia wolności.