W Łodzi przybędzie 150 miejsc dla maluchów ewakuowanych z domów dziecka w Ukrainie. Na potrzeby małych uchodźców firma telekomunikacyjna oddaje swój budynek biurowy przy ul. Chóralnej w Łodzi.
Miasto powiększa bazę miejsc noclegowo-pobytowych dla dzieci, które uciekają przed wojną w Ukrainie, a wcześniej mieszkały w państwowych placówkach opiekuńczych. Ewakuację takich maluchów koordynuje łódzka fundacja Happy Kids. Teraz w Łodzi będzie 150 dodatkowych miejsc.
My jako miasto dysponujemy około 200 miejscami w naszych placówkach, by przyjąć dzieci z ukraińskich placówek - mówi wiceprezydent Łodzi - Adam Wieczorek. Dzięki wielkiemu sercu łódzkiej firmy zyskamy dla nich ok. 150 kolejnych miejsc. Przedsiębiorca nie tylko użycza nam budynek, ale w dużej mierze dostosuje biurowiec do potrzeb mieszkaniowych - dodał.
Biurowiec wymaga dużego nakładu pracy, bo i jego powierzchnia jest duża. Budynek przy ul. Chóralnej to trzy piętra i prawie 2 tys. metrów kwadratowych powierzchni. Te przestrzenie były wypełnione sprzętem biurowym, teraz muszą go zastąpić łóżka, biurka dla dzieci, szafy, komody, itp. Obecnie w budynku trwa wielkie sprzątanie.
500 pracowników operatora telefonii komórkowej w Łodzi jest gotowych pracować jako wolontariusze. Przestrzenie mają być przeprojektowane za darmo, aby aranżacje odpowiadały potrzebom dzieci. Prace koncepcyjne i budowlane mają zająć około dwóch tygodni.
Aktualnie w miejskich placówkach w Łodzi przebywa 100 dzieci z trzech ukraińskich placówek. Również dzieci z niepełnosprawnościami.
Wolnych miejsc mamy jeszcze dla 80-90 maluchów - zauważa dyrektor i organizator pieczy zastępczej w Łodzi - Piotr Rydzewski. Wiemy, że do Łodzi może trafić ok. 350 dzieci. Stąd pomoc firmy telekomunikacyjnej jest bezcenna. Duże przestrzenie zostaną podzielone na dziecięce pokoje. Będą bawialnie, sanitariaty i jadalnie. Na każdym piętrze będzie mogło przebywać do 50 maluchów - wylicza dyrektor Rydzewski. W sumie chcielibyśmy umieścić tu 120-150 dzieci. Wyposażenie jest już kompletowane. Ale to nie najważniejsza potrzeba - zaznaczył.
Największym wyzwaniem jest zapewnienie opieki dzieciom, które nie znają języka polskiego i przyjechały z kraju ogarniętego wojną. Im szczególnie potrzebna jest pomoc psychologiczna - najlepiej od osób, które bez pośrednictwa tłumaczy - będą w stanie prowadzić terapię.
Dzieci, które już są w łódzkich, miejskich placówkach, uczą się języka, dzięki współpracy z Uniwersytetem Łódzkim. Maluchy mają też opiekę lekarską. Budynek przy ul. Chóralnej 2 w Łodzi powinien być gotowy na przyjęcie dzieci w ciągu najbliższych kilku tygodni.