30-latek włamał się i okradł warsztat mechaniczny swojego kuzyna. Tłumaczył, że jest skłócony z mężczyzną i chciał mu zrobić na złość. Usłyszał trzy zarzuty, teraz może trafić do więzienia nawet na 10 lat.
Kilka godzin zajęło sieradzkim policjantom zatrzymanie sprawcy włamania do warsztatu mechanicznego. Złodziej wszedł do budynku przez wybitą szybę, ukradł zaparkowanego w garażu dostawczego peugeota, do którego zapakował wcześniej elektronarzędzia, sprzęt komputerowy, kosiarkę i sprzęt do naprawy samochodów.
Wartość skradzionych przedmiotów została oszacowana na niemal 47 tysięcy złotych.
Po zabezpieczeniu materiału dowodowego ustalili podejrzanego. Na ich celowniku znalazł się 30-latek, doskonale znany policji z wcześniejszych konfliktów z prawem.
Policjanci weszli do mieszkania włamywacza, kiedy jeszcze spał. 30-latek trafił do policyjnej celi i przyznał, że to on włamał się do warsztatu, bo chciał zrobić na złość swojemu kuzynowi, z którym był w konflikcie.
Skradzione przedmioty wyładował w pustostanie na obrzeżach miasta.
Nie był to jednak koniec jego chuligańskich wyczynów. Skradzionym busem pojechał do jednej z hurtowni hydraulicznych i łomem wyłamał drzwi. Nie zdążył nic ukraść, bo spłoszył do uruchomiony alarm.
Skradziony samochód zaparkował w centrum miasta i na piechotę wrócił do domu.
Policjanci odzyskali wszystkie skradzione przedmioty. 30-latek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem, usiłowania włamania i kradzieży tablicy rejestracyjnej.
Przez chęć zemsty na członku rodziny może trafić na 10 lat do więzienia.