Niedzielna porażka 2-4 z Radomiakiem oznacza spadek Wisły Kraków z Ekstraklasy po 26 latach gry bez przerwy w najwyższej lidze. "Wisła to zespół zbudowany z przypadkowych piłkarzy. Brakowało jakości" - ocenił były trener "Białej Gwiazdy" Henryk Kasperczak.
To była "czarna niedziela" dla piłkarzy i kibiców Wisły Kraków. Po porażce 2-4 z Radomiakiem 13-krotni mistrzowie Polski po raz czwarty w historii spadli z Ekstraklasy, w której grali nieprzerwanie od 1996 roku. Kasperczak, który na początku XXI wieku zbudował przy Reymonta zespół dominujący w Polsce i liczący się w rozgrywkach międzynarodowych mocno przeżywał spotkanie w Radomiu.
Zaczęło się dobrze, a skończyło fatalnie. Sytuacja była już jednak bardzo trudna wcześniej. Wisła to zespół zbudowany z przypadkowych piłkarzy. Czasem pokazywali się z niezłej strony, zwłaszcza gdy trenerem został Jerzy Brzęczek, ale nie byli w stanie regularnie dobrze grać. Brakowało jakości. Jestem teraz bardzo smutny jak wszyscy, którzy kochają Wisłę. Przykre, że taki zasłużony klub spadł z ekstraklasy - stwierdził.
Spotkanie w Radomiu dopełniło tylko formalności, gdyż na degradację krakowskiego klubu zanosiło się już od dłuższego czasu. Już w dwóch poprzednich sezonach Wisła broniła się przed spadkiem i choć w ostatniej chwili udawało się uniknąć najgorszego, to nie wyciągano właściwych wniosków. Do drużyny sprowadzano coraz więcej słabych zagranicznych zawodników, a klub tracił swoją tożsamość.
Ten trend został jeszcze wzmocniony latem ubiegłego roku, gdy zatrudniono słowackiego trenera Adraina Gulę i dyrektora sportowego Tomasza Pasiecznego. Zbudowany przez nich zespół nie robił żadnych postępów, nie rozwijali się też młodzi piłkarze. Mimo to Gula dostał szansę, aby przygotować zespół do drugiej rundy, ale po przegranych w dwóch pierwszych meczach został zwolniony i zastąpiony przez Jerzego Brzęczka. Były selekcjoner radził sobie jeszcze gorzej. Pod jego kierunkiem Wisła wygrała tylko jeden mecz.
Wisłę czeka teraz czas trudnych decyzji. Główni właściciele: Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski, którzy trzy i pół roku temu uratowali klub przed bankructwem, będą musieli podjąć bolesne decyzje. Wisła nadal zmaga się ze sporym zadłużeniem (około 11 milionów), który po spadku będzie trudno spłacać. Klub straci miliony z praw medialnych, nie wiadomo jak zachowają się sponsorzy. W roku 2021 Wisła wygenerowała 49,5 miliona złotych przychodu, notując przy tym stratę miliona i 256 tys. złotych.
Gdyby przyszło nam grać w pierwszej lidze, to jesteśmy w stanie operować na poziomie drużyn walczących o ekstraklasę. Dla nas najważniejsze jest to, że praktycznie wszyscy sponsorzy już zadeklarowali, że w razie spadku zostaną z nami. Oczywiście w takiej sytuacji nie możemy wykluczyć, że będziemy musieli z nimi usiąść i renegocjować umowy, ale najważniejsze, że nikt nie chce nas opuszczać - mówił przed miesiącem prezes Błaszczykowski.
Wtedy jednak mocno wierzył jeszcze w utrzymanie. Teraz musi już realnie przygotować klub na trudny czas. Z Wisłą przeżega się większość zawodników. Kontrakty lub wypożyczenia kończą się: Pawłowi Kieszkowi, Kacprowi Rossie, Matejowi Hanouskowi, Maciejowi Sadlokowi, Giorgiemu Citaiszwiliszwemu, Stefanowi Savicowi, Gieorgijowi Żukowowi, Luisowi Fernandezowi i Elvisowi Manu. Z obecnej kadry ważne umowy ma 17 zawodników, ale nie wiadomo, czy wszyscy będą zainteresowani grą w 1. lidze. Z niektórymi klub będzie pewnie chciał się rozstać.
Niejasna jest przyszłość trenera Brzęczka. Jego umowa miała się automatycznie przedłużyć na następny sezon w przypadku utrzymania. Jeszcze niedawno deklarował, że zostanie także w przypadku degradacji. Po meczu w Radomiu już nie był tak kategoryczny.
Jeszcze za szybko, aby mówić o mojej przyszłości w Wiśle. Będziemy rozmawiać. Nie wykluczam, że zostanę na następny sezon. Musimy jednak zachować trochę chłodnej głowy - powiedział.
Kasperczak nie ma wątpliwości, że krakowski klub będzie teraz zmagał się ogromnymi problemami.
Nadeszły ciężkie czasy, kłopoty finansowe będą jeszcze większe, a wiadomo, że w takiej sytuacji trudno coś wartościowego zbudować. Struktury są ważne, ale w zawodowym futbolu liczą się głównie pieniądze. Nie wiadomo, czy jakiś dobry piłkarz będzie chciał teraz do Wisły przyjść. Polityka sportowa klubu była zła. Można przegrać jeden, dwa mecze, ale nie można zwalić całego sezonu - podkreślił.
Wisłę czeka jeszcze pożegnalny mecz w ekstraklasie z Wartą Poznań, a potem trudny czas przestawiania na pierwszoligowe tory. Nie można wykluczyć zmian w zarządzie, a także w układzie właścicielskim.