W krakowskim sądzie okręgowym rozpoczął się proces dwóch Rosjan - Andrei G. i Alexa T. To ludzie wynajęci przez rosyjską grupę najemną Wagner, którzy rozklejali w Krakowie ulotki, namawiające do wstąpienia w szeregi organizacji.

REKLAMA

Andrei G. i Alex T. zostali oskarżeni o działalność w obcym wywiadzie i udział w międzynarodowym związku zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw o charakterze terrorystycznym.

Dwóch Rosjan miało uczestniczyć w procesie werbowania nowych członków do Grupy Wagnera, a także rozklejać naklejki z kodem QR ułatwiającym wstąpienie do tej organizacji.

Obaj Rosjanie zasiedli na ławie oskarżonych. Jeden powiedział, że przed zatrzymaniem pracował jako dyrektor szwalni, drugi przyznał, że był bezrobotny.

Akt oskarżenia skierował w czerwcu prokurator małopolskiego pionu do walki z przestępczością zorganizowaną. Akty sprawy liczą 600 stron.

Wiadomo, że jeden z Rosjan nie przyznaje się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień. Obaj zatrzymani mieli działać na terenie Polski - w Krakowie i Warszawie - ale mieli prowadzić działania także w innych państwach Unii Europejskiej, m.in. w Berlinie i Paryżu.

Ulotki grupy Wagnera odebraliśmy w Moskwie. Mieliśmy w Krakowie i Warszawie rozkleić 3 tysiące ulotek, ale zdążyliśmy tylko ok. 200. Mieliśmy robić zdjęcia po przyklejeniu. Ja nie chciałem zajmować się propagandą, chciałem tylko zarobić pieniądze - mówił na sali sądowej jeden z Rosjan.

Grupa Wagnera

Grupa Wagnera była finansowana przez Kreml (co przyznał sam Władimir Putin) i działała jako jego nieformalne zbrojne ramię od 2014 r. Powstać miała pod skrzydłami rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Wagnerowcy byli obecni na Ukrainie podczas aneksji Krymu i działali w Donbasie w 2014 roku. Później wagnerowcy pojawili się na "wysuniętych odcinkach" - w Syrii, Afryce. Po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny zostali włączeni do rosyjskich działań zbrojnych w inwazji na Ukrainę.