Krakowscy prokuratorzy chcą się wyłączyć ze śledztwa dotyczącego samobójczej śmierci obywatela Kanady na komisariacie przy ul. Szerokiej. Jak dowiedział się reporter RMF FM, jest wniosek do Prokuratury Regionalnej, by wyznaczyła inną jednostkę do prowadzenia śledztwa w sprawie tragedii sprzed dwóch tygodni, gdy zatrzymany 23-latek wyrwał policjantom broń i śmiertelnie postrzelił się w głowę.
Śledczy złożyli ten wniosek, bo chodzi im o wyeliminowanie zarzutów o stronniczość.
Śledztwo dotyczy przede wszystkim oceny zachowania krakowskich policjantów, z którymi miejscowi prokuratorzy czasem współpracują.
Chcą, by sprawą zajęli się śledczy z innych prokuratur z obszaru regionu krakowskiego.
Do tragedii w Krakowie doszło we wtorek 3 grudnia. Tego dnia policjanci zostali wezwani do awantury w jednej z kamienic przy ul. Wawrzyńca na krakowskim Kazimierzu.
Mundurowi musieli wejść do mieszkania siłą. Na miejscu zastali 24-latkę i jej 23-letniego partnera po próbie samobójczej. Mężczyzna zaatakował swoją dziewczynę; kobieta trafiła do szpitala, ale niestety jej życia nie udało się uratować.
Makabryczne sceny rozegrały się następnego dnia rano w komisariacie przy ul. Szerokiej w Krakowie.
Policjanci chcieli przesłuchać zatrzymanego Kanadyjczyka, temu jednak - mimo że miał kajdanki na rękach i był pilnowany przez czterech funkcjonariuszy - udało się uwolnić jedną rękę i wyrwać broń policjantowi.
Z tej broni strzelił do siebie. Sekcja zwłok wykazała pojedynczą ranę głowy.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, do tej pory nie przesłuchano jeszcze kluczowych osób, czyli funkcjonariuszy, którzy wraz z zatrzymanym przebywali w pomieszczeniu w trakcie incydentu. Mundurowi wciąż są na zwolnieniach lekarskich.