Pogłębił się lej, który powstał w wyniku zapadnięcia się ziemi na cmentarzu przy ul. Jana Pawła II w Trzebini w woj. małopolskim – takie niepokojące informacje przynosi reporter RMF FM Marek Wiosło. Fragment cmentarza parafialnego zapadł się we wtorek rano z powodu szkód górniczych. Miał wtedy 10 metrów głębokości i 20 metrów średnicy. Znalazły się w nim zwłoki 61 osób, pochowanych w 40 grobach. Śledztwo w tej sprawie wszczęła chrzanowska prokuratura rejonowa.
Fragment cmentarza parafialnego przy ulicy Jana Pawła II w Trzebini zapadł się we wtorek rano z powodu szkód górniczych powstałych po działalności dawnej kopalni węgla kamiennego Siersza.
Poinformowano wówczas, że powstały lej jest głęboki na 10 metrów, ma średnicę 20 metrów. Teraz ten lej się pogłębił. Jak donosi reporter RMF FM, ziemia wewnątrz zapadła się jeszcze o kilka metrów. To oznacza, że zapadlisko wciąż jest aktywne i niebezpieczne.
Znalazły się w nim zwłoki 61 osób, pochowanych w 40 grobach. Ciała mogą znajdować się nawet kilkanaście metrów pod ziemią.
W środę rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń Wojciech Jaros poinformował, że biegły nie zgodził się na ekshumację ciał z zapadliska, ponieważ wejście na jego teren może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia osób, które miałyby tam przebywać.
Cmentarz został zamknięty, a obszar zapadliska ogrodzony płotem z blachy wysokim na blisko dwa metry.
Władze Kościelne mają plan na rewitalizację cmentarza. Chcą, by powstało miejsce upamiętniające to wydarzenie oraz by nagrobki zostały odbudowane w dotychczasowej formie. Groby miałby pozostać jednak puste. Ciała zmarłych zostałyby w zasypanym zapadlisku.
"To najlepsze rozwiązanie. Każdy chce mieć swój grób z powrotem, z nazwiskiem, mimo że tej osoby już tam nie ma" - powiedziała nam jedna z mieszkanek Trzebini.
Dziś w tej sprawie ma się odbyć spotkanie w tutejszej parafii.
Na poniedziałek burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk zwołał z kolei spotkanie z mieszkańcami. Ci o takie zabiegali od dawna. Zapadlisko na cmentarzu przy ul. Jana Pawła II nie jest pierwsze. Rok temu w sierpniu podobne pojawiło się na ogródkach działkowych. Od tego czasu na terenie Trzebini ziemia zapadła się 10 razy. W poprzednim tygodniu na os. Gaj, w rejonie garaży i szkoły.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dziś na cmentarzu prowadzone są badania przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Pomiędzy nagrobkami jeździ specjalny łazik z georadarem, który jest w stanie zeskanować grunt do głębokości 60 metrów. Te badania mają dać odpowiedź na pytanie, na ile teren jest zagrożony zapadliskami. W sumie przebadany ma zostać obszar 8 hektarów. Dopiero od wyników tych badań uzależnione są dalsze działania.
Na badania samego zapadliska trzeba będzie poczekać. Jak tłumaczył Jaros, potrzeba przynajmniej dwóch tygodni bezdeszczowej pogody.
"Jakiekolwiek wnioski o tym co i jak będzie można tam robić będzie można przedstawić dopiero po zamknięciu badań. Obecnie nikt nie wie i nie jest w stanie określić, jak przemieszcza się woda pod ziemią. Niezbędne są badania, żeby określić przede wszystkim gdzie są pustki poeksploatacyjne" - wyjaśnił rzecznik SRK.
Śledztwo w sprawie zapadliska wszczęła Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie. Jest ono prowadzone jest pod kątem sprowadzenia zagrożenia mienia wielkich rozmiarów, za co grozi do 10 lat więzienia.
W tej sprawie wykonano wstępne oględziny oraz przeprowadzono rozmowy z przedstawicielami służb, parafii i Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Śledczy nie wykluczają rozszerzenia śledztwa. Chodzi m. in. o zbadanie, czy narażone zostało życie i zdrowie mieszkańców Trzebini oraz o to, czy zamknięta kopalnia Siersza została prawidłowo zabezpieczona.
Według nieoficjalnych informacji reportera RMF FM Marka Wiosło o zdarzeniu służby jako pierwsi powiadomili grabarze, którzy byli na terenie cmentarza w momencie, kiedy doszło do zapadnięcia się ziemi. Na szczęście, znajdowali się oni w innej części nekropoli.
Sanepid nie stwierdził zagrożenia epidemicznego na terenie nekropolii.
Kopania węgla kamiennego Siersza w Trzebini działała od połowy XIX wieku. Na początku eksploatacja węgla prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej.
W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video