21-letni Grzegorz J. odpowie przed sądem okręgowym w Krakowie za podpalenie jesienią ub.r. domu w Nidku koło Andrychowa. W wyniku obrażeń zmarła jego matka. Podpalaczowi grozi od 5 lat więzienia do dożywocia - podała krakowska prokuratura okręgowa.
Akt oskarżenia skierowała w tej sprawie do sądu prokuratura rejonowa w Wadowicach, która prowadziła śledztwo.
W domu, w którym doszło do pożaru, mieszkały cztery osoby. Z ustaleń wadowickich śledczych, o których poinformował rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej Janusz Hnatko, wynikało, że 12 października ubiegłego roku Grzegorz J. z rodzicami pił na ganku alkohol. Palili też papierosy. Niedopałki oraz inne śmieci wrzucali do plastikowej reklamówki zawieszonej na oparciu krzesła. Późną nocą domownicy rozeszli się spać.
Po pewnym czasie Grzegorz J. wrócił na ganek. Siedząc samotnie zaczął pić alkohol i palić papierosy. W pewnym momencie postanowił wzniecić ogień. Podpalił reklamówkę z odpadami, która wisiała na oparciu krzesła. Stało ono w rogu pomieszczenia, obok ściany wyłożonej drewnianą boazerią - zrelacjonował prokurator Hnatko.
Mężczyzna położył się potem na łóżku i obserwował rozprzestrzeniający się pożar. Nie informował o nim żadnego z domowników. W pewnym momencie ojciec oskarżonego zauważył ogień i wszczął alarm. Z domu przez okno wyskoczył sprawca pożaru. Jego krzyki i śmiechy usłyszała sąsiadka, która wezwała straż pożarną, a następnie pomogła wyjść z płonącego domu jednemu z domowników - powiedział Hnatko.
Wewnątrz została matka sprawcy. Doznała obrażeń, które w konsekwencji doprowadziły po dwóch dniach do śmierci.
Grzegorz J., przesłuchany w charakterze podejrzanego, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił m.in., że z radością oglądał pożar, bo lubi oglądać akcje ratunkowe - wskazał rzecznik prokuratury.
Grzegorzowi J. za narażenie życia domowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do śmierci matki, grozi od 5 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.