Do Krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ulicy Rybnej trafia coraz więcej zwierząt z ogarniętej wojną Ukrainy. Często są to zwierzęta pochodzące z tamtejszych ewakuowanych schronisk, czasami to zwierzęta które zostawiają uchodźcy, którzy przyjechali do Polski, zostawiają oni swoje zwierzęta z różnych powodów, najczęściej nie są w stanie zabrać ich w dalszą podróż. Takie zwierzęta muszą przejść miesięczną kwarantannę i są umieszczone w odosobnionych boksach.
Trafiło do nas około 150 zwierząt w tym psy i koty, które po zakończeniu kwarantanny będą szukać nowego domu - mówi Agnieszka Gryźniak z krakowskiego schroniska.
Czasami zwierzęta są przyjmowane tylko na chwilę, np. jedna pani jechała w dalszą drogę i nie mogła zabrać ze sobą swojego kota. Po kilku dniach odebrała go od nas jej siostra. Te zwierzaki trafiły do nas w bardzo krótkim czasie, ale żeby móc pomagać odpowiedzialnie dla każdej ze stron, to bardzo ważne są adopcje. W schronisku na ten moment czeka około 200 psów, które już mogą iść do domu, to nie są zwierzęta z Ukrainy, te wciąż przechodzą kwarantannę- dodaje przedstawicielka schroniska.
Miejsca w schronisku powoli się jednak kończą.
Prawie codziennie pojawiają się u nas kolejne zwierzęta, w zeszły piątek przyjęliśmy cztery psy, to są przykre sytuacje dla wszystkich. Ważne jest żeby przed adopcją bardzo dokładnie przemyśleć taką decyzję. Wszystkie zwierzęta, które są przywiezione spoza Unii Europejskiej jak do nas trafiają są czipowane, i szczepione na wściekliznę i kierowane na kwarantannę i w takiej izolacji muszą przebywać 30 dni. Później robimy im testy na poziom przeciwciał i dopiero po wynikach takich testów będą mogły szukać nowych domów - wymienia Agnieszka Gryźniak.
Pracownicy schroniska dodają także, że najczęściej w sezonie letnim zwierząt przybywa. W związku z sytuacją na Ukrainie będzie to dodatkowy problem i jeszcze mniej miejsc.
Widzimy nawet w mediach społecznościowych ciągłe prośby o pomoc, żeby ewakuować schroniska, są takie okręgi, które są stale zagrożone, tam są ludzie, którzy docierają z tym pokarmem, ale to jest bardzo niebezpieczne, bo to czasami oznacza narażanie życia, żeby zawieźć karmę. Dla nas to zupełnie abstrakcyjna sytuacja i ciężko mieć wypracowane metody na taką sytuację - mówi Gryźniak.
Na pewno trzeba być czujnym jeśli chodzi o komunikaty większych organizacji pomocowych dla zwierząt. Ale to co może każdy zrobić prywatnie to jest adopcja albo poinformowanie o adopcji, np. przesyłanie znajomych informacji o psach lub kotach do adopcji. Zawsze chętnie tez przyjmiemy karmę, ale lepiej mniej ale dobrej jakości. Karma ma bezpośredni wpływ na zdrowie zwierząt. Dzięki temu że wiele osób pomaga nawet w niewielkim zakresie to nasze zwierzęta są bezpieczne - mówi przedstawicielka schroniska.