Dziki to coraz większy problem w Krakowie. Mieszkańcy narzekają, że rozkopują ogródki, niszczą zieleń, przewracają kosze i są niebezpieczne dla kierowców.
Dziki są widywane na os. Kliny, na Ruczaju. Zapuszczają się też na krakowskie Błonia, skąd w niedzielę po południu trzeba było przepędzić dwa dorosłe osobniki z młodymi.
Reporterka RMF FM Agata Nurek rozmawiała z krakowianami napotkanymi w pobliżu kąpieliska na Zakrzówku. Mieszkamy w Pychowicach. Mam domek i ogródek, który jest ogrodzony siatką i notorycznie jest przekopywany przez dziki, które nauczyły się przechodzić pod siatkami - opowiadała nam jedna z mieszkanek. Większe, mniejsze, codziennie mamy kontakt z dzikami. I codziennie wieczorem trudno wyjść na zewnątrz.
Mieszkańcy zauważają, że niektórzy wystawia przed domy bioodpady nawet kilka dni przed terminem ich odbioru i to one wabią dziki. Tak naprawdę to ich dawne tereny. To człowiek wszedł im w teren, a nie one nam. Natomiast one faktycznie rozmnażają się nadmiernie. I jest problem. Ulicą Tyniecką, Norymberską po zmroku one sobie wędrują i lokalsi wiedzą, że trzeba jechać wolno. Mój syn miał stłuczkę, wracając z basenu po g. 22.00. Jechał zgodnie z przepisami, jemu nic się nie stało, ale auto było mocno uszkodzone - opowiadała inna z pań.
Wystarczy narobić troszeczkę hałasu i one po prostu nie podchodzą do człowieka. Mam swoje metody. Chodzę z psem na spacerek i dzwonię kluczami. Wtedy jestem pewna, że dziki albo dadzą znać, że są, albo po prostu nie podejdą do nas - mówiła jedna z krakowianek. Uważam, że jest to problem, jest ich za dużo - dodała.
Wydział Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta szacuje, że w stolicy Małopolski żyje ponad dwa tysiące dzików i populacja ta wzrasta. Jesienią może być ich jeszcze więcej. Urzędnicy podkreślają, że odławianie i relokacja dzików są niemożliwe ze względu na przepisy związane z afrykańskim pomorem świń (ASF). Miasto ze względu na bazę pokarmową jest dla dzików bardzo atrakcyjne - powiedziała RMF FM Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta Krakowa. Zwierzęta przyciągają m.in. uprawy kukurydzy wokół Krakowa.
W Krakowie rozważane jest rozpylenie bezpiecznego środka, który miałby odstraszyć dziki - powiedziała RMF FM Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta Krakowa.
Problem jest jednak złożony. Urzędnicy podkreślają, że czasami mieszkańcy sami dokarmiają dziki albo pozostawiając odpady, zapraszają zwierzęta na swoje posesje. Urzędnicy apelują: nie dokarmiajmy ich i nie podchodźmy do nich, bo ich zachowanie trudno przewidzieć i reakcja może być dla nas zagrożeniem.