Poważna sytuacja na Wiśle w Małopolsce. Na kilkunastokilometrowym odcinku rzeki od Niepołomic do Nowego Brzeska pojawiły się setki martwych ryb. Dziennikarze RMF FM ustalili, że powodem ich śnięcia może być nie tylko upał i niski poziom rzeki, ale też zrzut ścieków do Wisły przez oczyszczalnię.
Dziennikarz RMF FM Paweł Konieczny usłyszał w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie, że powodem śnięcia ryb jest m.in. wysoka temperatura i spadek poziomu rzeki, a do tego niska zawartość tlenu w wodzie.
Mieszkańcy informują jednak, że rzeka od jakiegoś czasu ma specyficzny zapach i nabrała ciemnych barw. Wędkarze z kolei wprost mówią, że "to fala śmieci, jakiej jeszcze tu nie widzieli".
Oczyszczalnia może czyściła sobie zbiorniki osadcze albo bezpośrednio, jeżeli jest nadmiar w oczyszczalni, to ciemne ścieki, wręcz kałowe, są wypuszczane do Wisły. Myślę, że tym razem tak to się stało - mówił Wojciech Kozak, dyrektor krakowskiego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM Paweł Konieczny, w oczyszczalni kontrolę rozpoczął wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Według wstępnych, nieoficjalnych badań naukowców doszło do zatrucia ryb, a nie tylko przyduchy, czyli znacznego zmniejszenia ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie zbiornika wodnego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Informację o martwych rybach w Wiśle otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
We wtorek ok. godz. 16:30 zakończyło się posiedzenie sztabu kryzysowego w związku z martwymi rybami w Wiśle. Wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar potwierdził ustalenia RMF FM i poinformował, że prawdopodobną przyczyną śnięcia ryb są ścieki z oczyszczalni miejskiej w Niepołomicach.
Wstępne ustalenia wskazują, że nastąpiło zanieczyszczenie rzeki Wisły prawdopodobnie ściekami o charakterze głównie bytowym, co spowodowało pogorszenie się jakości wody, co z kolei przełożyło się na śnięcie ryb - powiedział na briefingu prasowym wojewoda małopolski.
Zanieczyszczenia wydostały się do Wisły poprzez rów z oczyszczalni ścieków w Niepołomicach. Wylotem tym do rowu odprowadzane są ścieki o barwie szarobrunatnej i silnym odorze zbliżonym do surowych ścieków bytowych/komunalnych. Jak podano, wypływ ścieków "był intensywny". Według informacji przekazanych na briefingu prasowym, obecnie skażeń wody nie ma.
Służby wojewódzkie wyjaśniają sprawę, planowane są dalsze pobory wody do badań. Niepołomicka oczyszczalnia zostanie skontrolowana; ubiegłoroczna kontrola nie wykazała tam nieprawidłowości. W przypadku potwierdzenia naruszeń możliwym działaniem jest wnioskowanie o ograniczenie lub cofnięcie pozwolenia na działalność oraz grzywna nałożona przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) na sprawcę wykroczenia.
Prawdopodobnie nie bez wpływu na śmierć ryb były również niskie stany rzek oraz wysoka temperatura, zmniejszające natlenienie wód. Obecnie nie stwierdzamy niepokojących zjawisk w rejonie zrzutu w Niepołomicach - podkreślił wojewoda małopolski, dodając, że nie powinno już dochodzić do śnięcia ryb w związku z ostatnimi opadami deszczu oraz z prognozami deszczu na kolejne dni.
Paweł Chodkiewicz ze Strażników Rzek WWF w rozmowie z reporterem RMF MAXX Przemysławem Błaszczykiem zarzucił służbom, że nie zareagowały we wtorek na zgłoszenia o martwych rybach w Wiśle.
Dostaliśmy informację, że do zatrucia doszło już w godzinach popołudniowych. WIOŚ pojawił się koło godz. 17:00 i nie stwierdził nic. Wędkarze zaczęli alarmować, że dziesiątki kilometrów Wisły są zatrute, że ryby wyskakują z wody. (...) Zacząłem wydzwaniać do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Tam usłyszałem, że WIOŚ o godz. 17:00 nic nie stwierdził i Centrum Zarządzania Kryzysowego nie podejmie żadnej interwencji w tej sprawie. (...) To jest wielki skandal - powiedział.
Służby od wielu lat nie mają żadnych procedur. Odra nic nas nie nauczyła. Służby nie wiedziały, co robić - stwierdził.
Chodkiewicz relacjonował, że wśród śniętych ryb są "i bardzo duże, i małe, i narybek, i nawet rekordowe okazy". Cały czas widzimy, jak z nurtem spływają białe punkty, po prostu białe ryby. To jest obraz jednej wielkiej katastrofy - mówił.
Przy brzegach są duże leszcze, sandacze, bolenie, ale to są te ryby, które zaczepiły się o jakieś krzaki przybrzeżne i kamienie, bo reszta ryb spłynęła w dół rzeki - powiedział z kolei pan Janusz, mieszkaniec okolicznego Hebdowa. Jak przyznał, gdy przyszedł w środę rano nad Wisłę, "widział setki dużych martwych ryb", ale zaznaczył, że to tylko "skrawek rzeki".
Prawdopodobnie na odcinku 300 kilometrów ta Wisła została zabita, być może 3/4 populacji ryb. Zostały zabite naturalne wiślane ryby, bo pamiętajmy, że ta Wisła, na której się znajdujemy, jest poniżej progu stopnia wodnego Przewóz i dopiero kolejny znajduje się we Włocławku. Ta Wisła jest otwarta, tu żyły te prawdziwe - linia genetyczna naturalnych wiślanych ryb, która została zabita - podsumował Chodkiewicz.