4 dni zajęć dla studentów na wybranych kierunkach to pomysł nowego rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozwiązanie to miałoby ułatwić studentom łączenie nauki z pracą.
Jak mówi nowy rektor uczelni - prof. Piotr Jedynak "wielu studentów bez dodatkowego zajęcia nie jest w stanie utrzymać się w Krakowie". Młodzi ludzie pracują m.in. w gastronomii i hotelarstwie.
Na Wydziale Biologii w piątki zajęcia są, ale nieobowiązkowe. Na pewno czterodniowego tygodnia zajęć nie uda się wprowadzić na kierunkach medycznych. Tam sporo zajęć odbywa się w placówkach medycznych. To my musimy dostosować się do szpitali - mówi RMF FM Adam Koprowski - rzecznik prasowy Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Studenci, z którymi rozmawiała reporterka RMF FM, przyznają, że bez pracy trudno jest im się utrzymać. Mieszkania są wielopokojowe, często słabo zaopatrzone. To nie jest standard, w którym chcielibyśmy żyć po zakończeniu studiów - opowiadają.
Wiele wydziałów jest w centrum, więc jeśli chce się mieć dobry dojazd, trzeba wynająć pokój lub kawalerkę w rejonie starego miasta. Ceny ogrzewania zimą są dotkliwe. W restauracjach i sklepach też jest drożej, bo to miasto turystyczne - dodają rozmówcy naszej dziennikarki.
Wielu studentów uważa, że obowiązkowe zajęcia przez 4 dni w tygodniu to wygodne rozwiązanie. Młodzi ludzie, z którymi rozmawiała dziennikarka RMF FM, obawiają się jednak, że może ono doprowadzić do problemów z dostępnością sal zajęciowych. Zaznaczają też, że problemem nie jest łączenie nauki z pracą, ale to, że muszą iść do pracy, żeby w ogóle móc studiować. Rozwiązaniem mogą być akademiki, w których ceny są niższe niż rynkowe. W tym roku za pokój wieloosobowy studenci płacą 570 zł/miesiąc. Miejsc w akademikach jest jednak znacznie mniej niż chętnych.
Uniwersytet Jagielloński zapowiedział, że planuje budowę nowego akademika w rejonie Osiedla Ruczaj. Tam miałoby powstać ponad 400 miejsc. Władze uczelni zwróciły się już o pieniądze na tę inwestycję do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.