Kości lwa jaskiniowego, mamuta i poroża reniferów odkryli archeolodzy podczas prac prowadzonych w Jaskini Raj w Świętokrzyskiem. Co dokładnie naukowcy tam znaleźli, co ich zaskoczyło i jak wyglądała praca archeologów? M.in. o tym - w Radiu RMF24 - mówiła archeolożka z wydziału archeologii Uniwersytetu Warszawskiego - dr hab. Małgorzata Kot.
Jaskinię Raj odkryto w latach 60. i już wtedy ustalono, że w przeszłości była zamieszkiwana przez neandertalczyków. Archeolożka dodała, że "przebywali oni w jaskini dwukrotnie, jednak dotychczas nie udało się dokładnie określić, kiedy i jaki był odstęp czasu pomiędzy tymi pobytami".
Taki jest też treściowo cel naszych badań, żeby z powrotem odkryć tę warstwę i ustalić dokładnie, kiedy neandertalczycy przyszli do tej jaskini i czy tylko oni - mówiła dr hab. Małgorzata Kot. Jak dodała, później w jaskini mógł się pojawić także człowiek współczesny.
Ogromne szanse naukowe daje nienaruszalność jaskini, której wejście było zawalone przez ostatnie 10 tysięcy lat. Nikt potem nie wchodził, nie niszczył tej jaskini, nie rozkopywał tych warstw, więc ona jest nienaruszona, tak, jak te 10 tysięcy lat temu została zamknięta - zauważyła rozmówczyni Piotra Salaka.
Prace w jaskini prowadzono już 60 lat temu, jednak przy użyciu innych metod niż obecnie. Rozmówczyni przyznała, że dzięki współczesnym narzędziom archeolodzy są w stanie zebrać o wiele więcej danych, jednocześnie nie dokonując tak wielu zniszczeń.
Naszym celem jest zadokumentować to jak najlepiej, ale też właśnie jak najmniej zniszczyć, żeby zostawić dla przyszłych pokoleń naukowców i archeologów. Więc jasne: jesteśmy w stanie dużo, dużo więcej powiedzieć dzisiaj niż tysiąc lat temu - przyznała dr hab. Kot
Piotr Salak wspomniał również o odkrytych w jaskini kościach, pytając, ile materiału archeologicznego udało się zebrać w trakcie badań.
Na razie znaleźliśmy kilkaset kości, takich, które widać. Natomiast całą tę ziemię, którą wykopaliśmy, wzięliśmy do worków. W czerwcu, kiedy będzie cieplej, będziemy to wszystko szlamować, czyli myć na sitach o bardzo drobnych oczkach i wtedy będziemy wybierać nawet te najdrobniejsze kości, łącznie z małymi zębami gryzoni, żeby móc na tej podstawie rekonstruować klimat i warunki środowiska, które wtedy panowały - przyznała archeolożka.
Prowadzący zapytał także, czy na podstawie zbadanego dotychczas materiału pojawiły się niespodziewane hipotezy, burzące posiadaną dotąd wiedzę o Jaskini Raj.
To, co nas zaskoczyło, to, że tych pobytów neandertalskich było prawdopodobnie więcej niż dwa i w więcej niż dwóch warstwach mamy zabytki neandertalskie. Jest ich bardzo dużo, więc myślę, że dużo będziemy w stanie powiedzieć po zakończeniu badań - mówiła rozmówczyni dodając, że zaskoczeniem był również prawdopodobny pobyt człowieka współczesnego w jaskini. Będziemy się zastanawiać, które z tych warstw właśnie z tym człowiekiem współczesnym będą związane - powiedziała dr hab. Kot.
W trakcie rozmowy pojawiło się pytanie o wielkość zespołu, który przeprowadza badania w jaskini.
To jest bardzo mała ekipa. W jaskini pracowało naraz trzy do czterech osób, ale zawsze jest zaplecze, jeszcze w laboratoriach, osoby, które myją te kości, inwentaryzują. Łącznie było nas 5 osób - powiedziała archeolożka.
Rozmówczyni Piotra Salaka opowiedziała również, jak wyglądała codzienność podczas prac w jaskini. Zaznaczyła, że rozpoczynały się one bardzo wcześnie, bo już o 7:00 rano, kiedy jaskinia jest otwierana.
Jedna osoba kopie, inne osoby mierzą zabytki, które są znajdowane, wypisują im metryczki. Każdy zabytek jest dokumentowany, mierzony, gdzie dokładnie był znaleziony. Na jedną kopiącą osobę przypada 4-5 osób, które dookoła niej chodzą, żeby to wszystko dokumentować - wyjaśniła dr hab. Kot.
Zdaniem specjalistki jest to skomplikowana i żmudna praca - co 5-10 centymetrów fotografuje się i rysuje dokładny plan.
Każdy worek ziemi numeruje się oddzielnie, jest wynoszony i szlamowany. Potem my to myjemy, cały umyty sedyment jest suszony, a potem w laboratoriach, wybieramy z tego najdrobniejsze rzeczy. Po naszych pracach zostało 150 worków, to jest jakaś tona ziemi - mówiła archeolożka. Dodała, że sama preferuje kopanie w jaskini od prowadzenia badań w laboratorium.
Ile będziemy czekać na pełne wnioski z badań, które się wczoraj zakończyły? Takie pytanie zadał rozmówczyni prowadzący. Zdaniem dr hab. Kot, na pełne podsumowanie badań obejmujących analizy genetyczne pobranego materiału trzeba będzie poczekać 2-4 lata.
Myślę, że po kolei będziemy te wstępne wyniki udostępniać. Daty powinniśmy już mieć gdzieś bliżej jesieni, a czy udało się znaleźć materiał genetyczny albo kości neandertalskie, okaże się dopiero za jakieś dwa, trzy, może cztery lata - zapowiedziała archeolog.
Opracowanie: Milena Brosz