W Polsce został zatrzymany rosyjski żołnierz. Jak dowiedział się reporter RMF FM, dezertera z armii Władimira Putina zatrzymali podlascy strażnicy graniczni, tuż po tym, jak przekroczył białoruską granicę. W sprawę zaangażowała się już Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, zatrzymany rosyjski żołnierz ma 41 lat. Był po cywilnemu i bez broni.
Wszystko wskazuje na to, że próbował nielegalnie dostać się do naszego kraju przez Białoruś, wprost z ukraińskiego frontu.
Z naszych ustaleń wynika, że znaleziono przy nim rosyjskie dokumenty wojskowe, w tym kontrakt z armią obejmujący udział w działaniach zbrojnych przeciwko Ukrainie.
By przedostać się na Zachód, Rosjanin starał się wykorzystać kanał migracyjny zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki, którego używają cudzoziemcy głównie z Bliskiego Wschodu, północnej Afryki oraz Azji Środkowej.
41-letni dezerter jest teraz gruntownie sprawdzany przez polskie służby.
Podlaska straż graniczna nie chce komentować tych doniesień, potwierdzając jedynie, że w Polsce podczas próby przekroczenia granicy funkcjonariusze zatrzymali rosyjskiego dezertera.
W sprawę zatrzymania rosyjskiego żołnierza zaangażowała się już także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak informuje reporter RMF FM, przede wszystkim wyjaśniony musi być cel, który przyświecał rosyjskiemu uciekinierowi. Czy chodziło o dostanie się do Polski, czy może nasz kraj był tylko etapem w drodze na Zachód.
Wyjaśnione musi być też, czy można go traktować jako migranta, czy może miał jakieś zadanie do wykonania, po wydostaniu się z Białorusi, czyli na przykład, czy chodzi o szpiegostwo lub akty dywersji.
Na razie nie ma informacji na temat tego, czy wystąpił o ochronę międzynarodową w Polsce. Trzeba pamiętać, że znaleziono przy nim dokumenty wojskowe, w tym kontrakt z armią na udział w działaniach zbrojnych przeciwko Ukrainie. Oznacza to, że poszedł na front dobrowolnie.
Efekty działań Straży Granicznej - a więc przesłuchań i czynności administracyjnych - bardzo interesują ABW, której funkcjonariusze współpracują ze strażnikami w tej sprawie.